sobota, 31 grudnia 2011

Umiem dodawać, litery znam, dobry mam gust jak Gus Van Sant

Jak mniemałem poprzedniego wieczora - nie było wczorajsze piwo ostatnim w tym roku. Zmeczenie nie pozwala czasem nawet na siedzenie przy biurku. Wczorajszy wieczor przelecial szybko, pizza w dominium, nawet smaczna, potem wino z gozdzikami we wlodkowica, troszke pogadalismy i poszlismy do domow, fajnie ze w koncu spotkanie wyszlo bo bylo juz glupio tak sie mijac ;p po powrocie szukalem sobie zippo z roku i miesiaca moich urodzin, juz wiem ze od spodu powinno byc po lewej H a po prawej II. Na ebayu jest duzo nawet, pewnie po nowym roku cos tam zamowie. Na koniec okazalo sie ze mam dwie opcje na sylwka, jedna u nowej kolezanki, z jej znajomymi w malym gronie, druga u pana P w mieszkaniu, ale tam bedzie ponad 30 osob, duzo alko i 30m2 powierzchni zyciowej ;) nie wiem co wybiore. Musze sie jeszcze zastanowic. Ciekawe gdzie ida inni. Ciekawe czy ktos kto sie zarzekal ze tak tylko dla dla towarzysko sie z takim jednym widywala teraz z nim spedzi sylwestra, to by byla hipokryzja. W najgrubszym wydaniu. Mam nadzieje ze milo spedzi ten dzien, bardzo zaluje ze nie moge byc tam gdzie ona. To pierwszy taki koniec roku oddzielnie.. Bardzo zle mi z tym. Chcialbym wiedziec jak mozna byc jeszcze szczesliwym. I cieszyc sie zyciem. Niektorym wczoraj sie skonczyla chec jak chlopakowi ktory chwile przed 23 skoczyl z wiaduktu na Legnickiej pod tramwaj. Fajne noworoczne postanowienia. Pierwsze to tak nie zrobic, drugie to miec szanse, a trzecie to zrobic tj skonczyc prawko. W domysle jest czwarte czyli mieszkanie lepsze, gdzies obok, ale narazie to troche malo. Pewnie po pierwssym cos wymysle dodatkowego. Pociagi jezdza dalej nad morze. Ostatni gdzies po poludniu. I bol ze ona nie przyjdzie na peron jak bym przyjechal. Strasznie pusto, bezcelowo, bez zycia w srodku, wszedzie, zajebisty kurwa ostatni dzien roku.
Na koniec serial autorstwa niemcow, dubbingu dema3000, dawno juz go widzialem ale jest niszczacy, taki jak prawdziwe niemieckie problemy. Poza nim, wczorajsza scena na sylwester z dwujkom, i choinka, widzialem ja pierwszy raz w tym roku, nie bylo kiedy i z kim wyjsc. Pewnie po 12 jak dalej bedzie mi smutno to tez cos napisze. Sam w sylwestra chyba jeszcze nie bylem. Nie mam sily zyc, bo nikogo kogo kocham nie umiem przy sobie zatrzymac.zrobilem obiad, kielbaska smazona w plasterkach i warzywa mieszanka wiosenna mrozone z mikrofali. jedyny mily akcent.





piątek, 30 grudnia 2011

Czas biegnie naprzód, błądząc po krętych drogach nigdy nie sądziłem, że spokój może ratować.

Przyjacielsko. Pogadalismy, ponarzekalismy na szefa, troche wypilismy, k12 jest zajebiste, nareszcie fajny dubstep i minimal, leci burial, bywa thom yorke, zomby, crookersi i dizzle rascal, ogrom muzyki z uk, dj chyba tez, fajni ludzie, jeden typ mial zajebiaszcza bluze zielona i musze takiej poszukac na necie a w zasadzie to sprawdziic inne aukcje jednego goscia bo mialem u niego kupic cos juz dawno. Kilka zywcow, tetno basu poruszajace jednostajnie stolik i podbijajace podloge, wlasnie o to chodzi w dubstepie klubowym. Fajne zdjecia wyszly, ale ze ja robilem to i nie ma na nich mnie. Taki los. Sylwester ustawiony ze stara sprawdzona paczka, pierwszy we Wroclawiu od paru dobrych lat. I bardzo smutno. Bo bez niej. Glupio jej napisac ze chcialbym go spedzic z nia. Tylko sie wkurwi. Moze dzis wyskocze do tkmaxxu po pracy, mysle o cieplejszej kurtce, ochnik ma zajebiste przeceny ale on moglby byc po 10tym a promo moze byc do nowego roku. I kolorowe spodnie. Me want. Ktos obryzgal plakat Palikota czyms brazowym, gratis cos dopisal od siebie. I bardzo dobrze. Heh. Dzis ostatni w tym roku dzien pracy, strona wisi od wczoraj, mam nadzieje ze nie bedzie miliona poprawek. No i wczoraj dostalem spozniona paczke swiateczna z pracy, a potem jeszcze do tego szampana. Lubie ta prace. A doceniam ja gdy chce zapomniec o paru sprawach i wiem ze ja mam. Chociaz od pracy czesciej ludzie umieraja, a to zle wrozy... Dobrego piatku. Aha i zapalarka cippo dotarla z winstona. Edit2. No i sylwester ze znajomymi odpada bo jada do chorej kolezanki. Wiec jest nic.



czwartek, 29 grudnia 2011

To jaki jestem skromny i bystry Szczery do bólu, że aż przezroczysty...


Włącz utwór powyżej. To jakie Pan chciał te drzwi ? - No, żeby sie otwierały, ... i zamykały. Takie sobie wymarzyłem. Drzwi o ktorych w jednym z najznamienitszych skeczy opowiadaja artysci KMN w moim przypadku sa metafora. Metafora serca i milosci. Nie jest to fajna symaptyczna historia bo drzwi potrafia sie tylko zamykac. Otwierac nie umieja, a to potwornie boli mnie - tego ktory chce przez nie przejsc wraz ze swoim wlasnym sercem. Podroz minela jakos, do Rzeszowa meczylem sie w scisku bo bus mial krzeselka ustawione za blisko siebie i siedzialem w kompletnym rozkroku bo nie bylo jak kolan zmiescic. Potem spacerek z tobolami na dworzec i sprawdzenie w kasie (odsylali mnie do 4 roznych) biletu kupionego w necie, skonczylo sie na tym ze bilet zostal sprawdzony metoda - pokaz pan, (w tym momencie baba w kasie luka oczyma na bilet i mine ma wyraznie typu napieciowego) - jest okej - odpowiada. No to ok, zadowolony doczlapuje na peron, mija 10 min i juz podjezdza moj pociag. Ofkorz jak to z zmc - jeden slownie wagon pierwszej klasy, nr 15 jak zawsze. Wysiada konduktor, podbiega jakas laska i pyta go: a jak mam bilet do wagonu 1kl nr 12 to gdzie on jest ? - podstawia moze - odpowiada z usmiechem kondzio i odchodzi, laska zbaraniala zostala z torba i matka w oczekiwaniu, ja wsiadlem, zajalem miejsce, za mna 3 osoby, a na ich miejscach juz siedza ludzie. Zaczyna sie goraczkowa dyskusja - zejdz pan ja tu mam miejsce kupione - nie zejde, konduktor tu usadzil mnie i tez mam kupione ! - a ma pan na bilecie miejsce ? - nie musze miec ! - a ja mam wiec zejdz pan ! - nie zejde, tez mam bilet ! I tak 15 min wrzasku, oczywiscie wlaczylem sie w dyskusje (wiem jak bylbym strofowany aby slowa nie dodawac przez - ona wie ze o niej mowie), wytlumaczylem jakie sa zasady i nagle ucichlo, laska z miejscowka pobiegla do konduktora na peron, on przyszedl i przeniosl pasazerow bez miejscowek do innych przedzialow, moja teza sie potwierdzila. Kobieta siadla wreszcie ku uciesze reszty pasazerow -no i widzi pan tak jak pan mowil sie zgodzilo - stwiedzila. - wiem - odpowiedzialem :) yeah pkp ogarniete po raz kolejny. Bylo nudnawo, nic prawie ciekawego w przednoworocznej Angorze, w necie niewiele, zajalem sie lektura ksiazki "Wielkie nimfomanki" opowiadajacej o wszystkich slawnych kobietach z ta przypadloscia od czasow mitologii jakos rzecz biorac. Ciekawe, nie powiem, czesto bardzo smieszne, pisane naukowym jezykiem ale z wyciagnieta do czytelnika reka. Zajebisty czytnik epubow na androida - Aldiko, ofkorz z blackmarketu wersja platna bodaj 4€. Przyjemna lektura, na zmiane z plytami Ru-Trip Community, bardzo fajnie poprawia nastroj. Stacje jakos minely, na koniec tj 3h do konca podrozy podpialem lapka i podladowalem tel, znalazlem sobie czapke na allegro i poczytalem rozne info ze swiata. Piekna ceremonie mial Kim, cudownie skrojone auta w kondukcie, kolory adekwatne do rangi, profesjonalnie i godnie zrobiona uroczystosc. Oczywiscie nie neguje tego ze Kim byl okrutnym psycholem i porownanie z Hitlerem jest na miejscu ale tym razem skupilem sie wylacznie na samym pogrzebie. Duzo jedzenia przywiozlem, fajnie ze udalo sie dojechac bez przeszkod, gratis 146 podjechalo o czasie. Nowe zolte gabeczki do Grado dotarly juz po swietach do Krosna, fajnie ze sklep RMS wszystko ogarnal zgodnie z wytycznymi (zaleznie od dnia wysylki mial byc inny adres) maja plusa i pewnie jeszcze u nich kupie co nie co kiedys. Po wypakowaniu do lodowki zrobilem slowackie wino cabernet z wspollokatorkami lezacymi w lozkach jak zwykle o 19.. Gratis dostaly po buleczce z pieczarkami, stwierdzily ze jestem mniej chamski niz zwykle, co mnie zasmucilo, powiedzialem ze pierdola bez sensu i sie ucieszyly.. Eh, glupota niektorych bab razi jak slonce w lipcu w Afganistanie.. Jebane +50 prosto w pysk. Poczytalem jeszcze troszke, obejrzalem jednego Craiga - odcinek swiateczny w ktoryn gosc z big bang theory oraz Jason Segel z how i met czytali wpisy z maili i twittera Craigowego. Mile. Potem obejrzalem cos co mnie zabilo. Odcinek 3 sezonu Coupon Master. Sciagnalem na probe z ciekawosci. lolz, program opowiada o rywalizacji pustych amerykanek ktore zbieraja kupony z gazet i potem musza jak najwiecej zaoszczedzic, a wrecz nie wydac nic kupujac w kij produktow. Obie laski psychiczne z wygladu i zachowania. Wygrala jakas spasiona slums-girl z rekordem 99,7% rabatu, za zakupy warte 1100$ zaplacila 40 centow! Tyle kuponow.. Eh. 40h tygodniowo spedza z mezem na zbieraniu kuponow.. strach jak sie widzi takie programy, na tym samym kanale leci Mami Ink.. Heh. Ryzyko jest, siedzisz a tu taki chory show :p wylaczylem i usunalem. Ciekawosc zaspokojona. Poten obejrzalem nowy film "Group Sex", opowiadajacy o ludziach uzaleznionych od seksu ale w komedii stylu dowcipow z friends. Biedne, nudne, ode mnie 3/10. Dzis juz praca, wieszamy budowlanke z tego co dostalem w wiadomosci od Pani M. Moze bedzie luzno, chcialbym miec rok urlopu. Nic tylko zapalic znicz. Milego czfartku.




środa, 28 grudnia 2011

Mróz i lód w Iwoniczu Zdroju. Aha i te same miejsca co kiedyś tak miło pamiętam, chyba nawet pamiętamy..


 Miły mróz, przeszywający wiatr. I dużo lodu. I chrupnięcia pod nogami. A 20 km wcześniej tylko deszcz i +7 st C. Pogadalem sobie, zrobilem pare dobrych uczynkow, doradzilem w strategii promocji w programie Alpy Karpatom, licza na dluzsza wspolprace ze mna bo nie znali reklamy i social marketingu z tej perspektywy ktora im nakreslilem na podstawie doswiadczen wlasnych i przykladach z krajow zachodnich. Sa do wyjecia z tego biznesu potezne fundusze, projekcik www 30k pln, spocik 30sekund - 50k.. Sa zajebiste perspektywy ale zeby sie do tego wkrecic musialbym byc na codzien w Sanoku itp wiec poki co to odpada, zdalne konsultacje dla kolezanki kolezanki kolezanki udzielam w wolnej chwili w ramach zwyczajnie dobrej woli i checi ponocy.. Fajnie miec wplyw na duze projekty. Mila kolacja, ulubiona salatka z kurczakiem curry w Jasiu Wedrowniczku, w sali obok wesele w ciekawym klimacie z fools gold i suzanna z glosnikow na zmiane z zuccero i elvisem, przed tem fajny spacer po Iwoniczu, stare klimaty, mile, bardzo mile wspomnienia.. Fajne zdjecia wtedy wyszly, wczoraj juz nie do konca idealne bo ciemno, do tego potworny mroz i bardzo ciezko bez rekawiczek focic dotykowym aparatem, musze wykombinowac te igloves bo palce maja dosc niskich temperatur. Widze na forum mp3store w temacie okazje z allegro ciekawe aukcje - touch 2g 32gb za 299zl komplet.. Szkoda ze nie wszyscy moga korzystac ze swoich playerow caly czas, smuci mnie ze nie moglem jej pomoc. Tymczasem niektore sie na mnie obrazaja za odpisywanie z opoznieniem, inne tlumacza ze nie mozna byc skapym nigdy - bo ona to zle odbierze.. Eh, nie kazda ona jest taka sama, heh moje doswiadczenia mowily wrecz odwrotne motywy - bylem zbyt hojny, chcialem za duzo dac zamiast powsciagliwie olewac setki razy. No ale coz, tak juz mam ze nie umiem inaczej. Fajne lodowe tafle na kazdej drozce w tym Iwoniczu narobily stracha znajomym. Myslalem sobie ze pare innych ale waznych rzeczy sie ulozy, co prawda wyjasnilo sie, ale tak ze nie ma o czym gadac. Coz, poznaje sie w biedzie jak w przyslowiu. Ciekawi mnie czy odezwie sie taka jedna pani, moze tez teraz jak ja kiedys odpisze po 3 tyg... Ale uroczo nie jest bo sie musze innej tlumaczyc, wogole nie wiem po co jej dalem moj numer, eh, szkola niestety nie ulatwia wszystkiego a potrafi komplikowac nie jedno. Dzis czeka mnie dluga podroz, najbardziej wkurwia ilosc bagazy, znow mam za duzo, nie wiem moze cos przepakuje i potem sie dosle to.. Kij wie jak lepiej. Mam nadzieje ze bilet z e-ic uznaja mi ladnie, fajnie byloby jechac z kims normalnym w pociagu, okaze sie jak wsiade, tymczasem 7;30 bus czekac bedzie, eh i bez rezerwacji niestety.. Moze wsiade. Slucham RuTripu, kiedys mam nadzieje ze w koncu poslucha go i ona, choc tak sie opedza albo nie ma czasu, przetlumaczono mi troche tych tekstow rosyjskich w utworach i jestem pod jeszcze wiekszym wrazeniem, piekna poezja egzystencjalno-milosna i duzo ciekawych opowiesci, rosjanie zadziwiaja mnie again. Czytalem artykul o Kim Dzong Ilu i jego zonach, przejebane mialy te typiary, szczegolnie te ktore tracily w obozach pracy cale rodziny.. We wro 8 stopni, tu 3. Ksiazki w SGS2 napakowane, duzo nowosci, milo. Ale paru rzeczy bardzo szkoda. Dwoch chyba najbardziej. Jej i samotnosci wsrod wszystkich. Bo sa a w zasadzie to ich nie ma.

tu kiedyś rosły kwiaty i bardzo smakowały lody na ławce...





wtorek, 27 grudnia 2011

Zamość - Janów Lubelski - Rzeszów - Krosno. W chuj Świąt.

Duzo podróży, malo sensu i zupelny brak ciepła słowiczego. Odpoczywam, nie wiem po czym, czy to skutek swiat, czy taszczenia toreb, moze mam jakis problem, kij wie. Allegro, 1,79zl, podaj nazwe chomika, 20k pkt @ 5GB, pobierz folder, tak nie mam programu, instaluj, zaloguj, pobierz. Eh, 3GB ksiazek, lubie te ePuby. Wybralem wiekszosc Mastertona, dorzucilem troszke forsytha, zulczyka, troche smaczkow ktore chcialem przeczytac przez droge w pociagu, jest ogrom wyboru, jak znajde handlarza bronia w tym zbiorze to bede happy 1000. Podroz minela calkiem szybko, brak wc wogole nieodczuwalny, tylko te stare dworce napawaja dziwnymi myslami i odczuciami. Szkoda ze ktos kto kochal teraz sie boi i uwaza druga osobe za wariata.. Nie wiem czy mam racje, tak sie czuje jakos.. Slysze w sluchawkach fragment niemieckiej opery (aaa ha ha ha ha ha o a o a o a o a ta tatata), fajnie ze soundtrack moze bc az tak zroznicowany. Odpowiada mi taki dobor. Wczoraj co godzine pan A mowil do kiedy ma wazna homologacje na butle gazowa w jego fordzie sierra cosworth planowanym na replike auta S.P. Mariana Bublewicza. Bawilo nas strasznie jak powtarzal pietnasty marca 2015. Odpowiadam pol dnia na smsy od dziwnych ludzi, wyslalem im przed swietami esy z zyczeniami, pare lasek odpisalo czemu sie odzywam po 3 miesiacach dopiero, heh, czy mi sie nic nie stalo itp... No i musze tlumaczyc i cos zmyslac ze glowy nie mialem, chociaz to akurat prawda. Duzo sie dzieje, miota mna jak szatan, czasami ale mocno. We wczorajszej rozmowie ze znajomymi wyszlo ze gimnazjum nr 1 ktorego bylem wraz z paroma czytelnikami/czkami tego bloga uczniem - juz nie jest tam gdzie bylo, zajmuje teraz budynek szkoly nr 7 z tylu i ma piekna sale gimnastyczna, a to cieszy, bol ze zostala metka choloty w szkole ktora jak sie okazalo przeniosla sie do szkoly nr 2.. Nie dziwota, sloneczny stok - pojebow zlot. Musze zajac mysli czyms, bo ciagle wracaja mi obrazki z nia, z roznych sytuacji. Chyba prawie wszystkie mile takie, pozytywne, ale tez to nie wplywa dobrze bo chodze jakis osowialy i ludzie sie pytaja co sie ze mna stalo.. I co mam im powiedziec..fajnie bylo zobaczyc pana R, lubie go, bardzo pozytywna postac w swietle wszystkiego co sie dzieje wokol. Autosany sa wygodniejsze od Setry i pochodnych szwedzkopodobnych autokarow.. Miejsca na nogi wiecej w rodzimych, a i jak grzeje to tak zeby bylo cieplo, a nie sauna. Pks wschod postawil na opcje szwedzka i bylo troche za cieplo, dobrze ze tylko kilka godzin jazdy + 35 min postoju w Rzeszowie. Na taxe w Krosnie wybralem bejce 540d, jeszcze kanciata, kombiak bialutki. Rwal asfalt az milo, choc za sterami dziadek pod 7 dych zmierzajacy. 13zl bylo do zniesienia, w taki dzien z deszczem gratisowym jazda autobusem bylaby masochizmem. Musze popisac z ludzmi, odnowic stare znajomosci, cos pouzgadniac, zrobic sobie plan na wyjazdy, odwiedzic wawe znow moze, w koncu zdecydowac z ktora sylwester spedzic i czy wogole nie lepiej wyjdzie opcja wolnego strzelca, zwazywszy ze zbyt latwo troche jest i zaliczyc pusta kaczke to zaden postep.. Troszke szacunku dla siebie musze miec bo glupie akcje widze wszedzie i mi nie w smak awkward situations. Fajnie jesli sie wyjasni jedna szczegolna opcja z sylwkiem, to by pare spraw naprostowalo, jestem winny duze przeprosiny jednej lasce ktora dala mi numer pare miechow temu a ja nie napisalem slowa choc sie zarzekalem ze napisze, jakies listy filmow czy cos, eh, szkoda tak to zostawic, jutro okaze sie czy juz jakis pajac sie nia nie zainteresowal :p Mam fajne pomysly, cojapacze skoczylo do 400 osob na fb, boli ze spadlismy z pierwszego w google ale i tak bedzie oki, wysoko nadal jest, domena z pl nas wyprzedzila ale tak bywa - zalatwili soft i postawili demotopodobny serwis, ja tego nie umiem wiec zostaje przy blogu, to idzie dobrze, tym bardziej ze lubie pisac o debilizmach ktore przychodza mi do glowy, i lubie tez pisac na cojapacze.com :p dzis znow dzien olewnictwa, moze zakupow jakichs, a sroda bedzie podrozna, kupilem pierwszy raz w zyciu bilet przez e-ic, mam nadzieje ze mi go uznaja.. Znow rewelacyjny, ten sam pociag, 15 wagon, tylko miejsce z drugiego konca, ale okienko wiec sie ciesze. Szybko zadzialal ten system pkpowski co cieszy dodatkowo, martwilem sie ze bedzie sypal bledami jak to umialy automaty. Bardzo smaczny indyk, dwa pyszne wina w torbie jada do wro, do tego bulki z pieczarkami i w kij plackow kartoflanych wiec ciesze pape. Mam nadzieje ze wszystko sie ulozy, czwartek w pracy bedzie luzny i pozniej tez bedzie git, no tylko tego co zawsze bedzie brakowac, jej.


poniedziałek, 26 grudnia 2011

You're the sting that's in my flesh When I am feelin down and low

Powoli, ciemno, bez osobowo, tak jakos inaczej. Wydaje sie nudno, albo i nie. Bardzo duzo rzeczy i sytuacji przechodzi przez umysl, wiele razy czlowiek mysli o tych samych, ten tekst "czemu sie smiejesz" bede pamietal do konca zycia. W gruncie rzeczy wieczor wczorajszy minal chyba okej, lubie ludzi z ktorymi bylem, poznalem znow tych ktorych widzialem dobre 15 lat temu.. Fajne spotkanie, bardzo dobre alko, gratis wiekszosc w rodzinie, w koncu pani K tez byla, musimy to powtarzac bo czas leci a my sie mijamy za czesto i tracimy duzo, mysle. Nie wiem dlaczego niektorzy boja sie mnie tak bardzo, czujesz ze ten strach poteguje to ze ten ktos boi sie swoich decyzji, szkoda ze to wszystko wyniszcza nas oboje. Wiele rzeczy wydaje sie nie moc byc takimi jak kiedys, ale to ze ludzie maja swoje wspomnienia, marzenia i wiedza z kim czuja sie najlepiej powoduje ze wszystko jest mozliwe. Zdziwilem sie dzis, myslalem ze zdziwie sie zupelnie czyms innym. Bardzo bezosobowy hug. Presja siku. Auto z kims. Proba stworzenia atmosfery typu nofeelings prawie sie udala. Nie mi. Ja nie musze niczego ukrywac, nikt nie musi ale nie kazdy jest mna. "Ja nie umiem tak mowic o uczuciach jak ty" - hm, ale to nic nie szkodzi mowilem. Czasem mi brakowalo tego, boje sie o to ze ona nie bedzie kiedys umiala juz byc taka, ze nie bede umial z niej tego wyciagnac, nie chce zeby bylo tak ze mam z niej wydobywac to co czuje, to tak nie dziala, tym bardziej ze wiem ze ona tego nie chce. Taki uraz zostal jej, najgorzej gdy ty dostajesz pozniej wszystko co ktos wczesnien zrobil jej zlego. Bardzo zle mi jest z ta bezsilnoscia relacji teraz. Jesli cos moglbym zrobic to jeszcze o tym nie wiem, moze kiedys zrozumiem. Moge czekac i 10 lat. Inne zycie, inne sytuacje, inne priorytety. Duzo sie zmienia, ale nie wszystko. Gdybym mial szanse to byloby pewnie prosciej. Ale nie mam. Kiedys mowilem sobie, zapomnij, jestes glupi, nie masz prawa nawet o niej myslec bo ona jest za piekna i wyjatkowa dla ciebie. Teraz tak nie potrafie juz tak zapomniec, bede glupi i bede podejmowac niezdrowe decyzje, wlasnie tak jak kiedys. Bylem i jestem na innym levelu jak to pieknie opisal kiedys Mateo w kawalku z Guralem. Byc moze kiedys skonczy mi sie krew gdzies gdy stwierdze ze mi jest juz niepotrzebna, moze nie przejda mnie wtedy juz wiecej ciarki jak teraz, ale chyba niczym nie zatre tych dni ktore spedzilem z nia. Nie chce ich zapominac, chociaz wiem ze teraz juz nic nie zalezy ode mnie, ja nie bede pewnie lepszy. Dobrze ze chociaz wygladem potrafie rozsmieszyc. Warto byc zjebanym, mozesz chociaz pisac sobie co chcesz i kto chce moze to czytac. I rozumiec jak chce. 6 godzin podrozy, choc wcale nie chce mi sie jechac, myslalem ze bede chcial stad uciec ale nie jest tak do konca, sa ludzie. Miloscia czasem tylko trzeba sobie ogrzac swoje wlasne rece, bo ktos inny woli miec zimne. Nie uwierze ze serio chce takie zimne, bo zawsze lubila gdy bylo cieplo. Robi sie 1:30, zdjecia aktualne ktos sie dziwil, tak, niektore takie na pamiec, takie z duchem wewnetrznym, bo z biegiem czasu tylko one czasem zostaja.

Such a lonely day
And it's mine
The most loneliest day of my life

And if you go

I wanna go with you
And if you die
I wanna die with you

Take your hand

And walk away

niedziela, 25 grudnia 2011

Dzwonią dzwonki nokii, śnieg już dziś nie pada, święta są od święta, więc przeoczyć nie wypada


Udany wieczor wigilijny to polaczenie rodzinnej atmosfery z dobrym jedzeniem, fajnymi tematami do rozmow, wzajemnemu szacunkowi i wlasciwej dla sytuacji dawki trunkow delikatnych tj nalewek i win. Wyszlo u mnie calkiem ok, prezenty sie spodobaly, a to byla troszke zagwostka niezaleznie od tego ze wiedzialem raczej na 100% ze beda pasowac ludziom te rzeczy. Zgony poballantinesowe i po chivasregalowe opisane przez pana A pieknie zakonczylem prezentem w postaci litrowego balla ktorego dzis wypijemy w mlodszym gronie wraz z pania J i pania KL ktora jako ze siostra jest nasza musi byc ugoszczona odpowiednio ;p pogadalismy smiesznie, tematow bez liku, pan A zgodnie z moim zupelnie wzietym z kosmosu przypuszczeniem o graniu bajmu gral na kibordzie bardzo sympatycznie szlagiery koled i hitow disco lat 70tych, nie obeszlo sie bez "mniej niz zero" itp, mama nieczula sie najlepiej wiec ok 23 odprowadzilem ja do domu a za 10 polnoc wpadli po mnie na pasterke. Starszyzna poszla do franciszkanow, ja z panem A poszedlem do katedry jakoze uwazam ten kosciol za jedyny pelnoprawny i jedyny ktory do miana kosciola swoim wygladem pretenduje. Gdy szlismy na wigilie bylo -3, gdy szlismy na pasterke bylo +3 st C. Heh. Dziwne, no ale coz, ladnie zrobiony rynek jest, milo popatrzec, spotkalisny po drodze kolege pana A ktory wpadl na 3 dni z USA, niestety praca zobowiazuje i musi wrocic przed sylwestrem. Gacie na prezent + skarpetki czasami sa milym prezentem, tym razem byly. Ciekawe czy innym tez jest tak zle w srodku i boli serce gdy wie sie ze ktos tam jest nieprzytulony, bez zyczen i taki samotny jak ja. Wiem ze jest, ale nie wiem co mam zrobic procz pisania, czasem to jedyne wyjscie, pomimo ze bywa i tak gdy ktos bardzo kocha w koncu odchodzi, bo nie potrafi bez tej drugiej osoby zyc. Chcialbym czasem byc alkoholikiem, to taki prosty nalog, i podobno sie zapomina na chwile nawet wszystko, no i nikt nie pyta cie o to jak tam u ciebie bo wszyscy wiedza ze jest zle, zawsze. Dobrze ze sa ludzie ktorzy chca utrzymywac kontakt z innymi bo ich lubia, tak poprostu, pomimo tego ze widzieli sie ledwo pare razy w zyciu, wiele mogloby sie zmienic, a tak duzo rzeczy juz prawie rok sie nie zmienia i mam tego tak bardzo dosc, bo chce zeby wrocilo to co we mnie bylo i zebym mogl pokazac jak bardzo mi zawsze zalezalo i zalezy na niej. Pomimo chrzanu ktory ja lubie a ona nie i pomimo deszczu ktory tak lubie jak na mnie pada a ona sie tak zloscila ze pada.. To takie dziwne ze pamietam tyle naszych dni, tych wspolnych, moze to dlatego ze kazdy kolejny czulem tak jak by byl najlepszy do tej pory i mowilem sobie ze nigdy nie moge go zapomniec.. I nie zapomnialem, i bardzo chcialem zawsze zebym mogl zapamietywac nowe, i ja widziec w nich. We wszystkich. Dobrych swiat znow wszystkim zycze, dzis bede pic wodke z whiskey i cola i mountain dew. W roznych opcjach. I moze bede mogl dac ten drobiazg jej, zrobic cos milego, tylko tyle moge, chcialem zeby sie cieszyla z czegos, ja wtedy tez sie bede cieszyc. Takie to wszystko dziecinne, ale to chyba dlatego ze tak jest prosciej. Albo trudniej. Albo wogole. A wino od wujka D z Nicei bylo pyszne.

po pasterkowo powrotnie.

sobota, 24 grudnia 2011

Christmas time, gdzie jest swiateczny Bajm, gdzie jest uszek smak, tam swoj urok osiedlic dam.



Zapach buleczek drozdzowych z pieczarkami, przesycany pyszna zupa ogorkowa, do tego moja ryba swiateczna nazywana rekinen cenojadem tj pyszny karp w galarecie, duzo innych przysmakow, pola elizejskie od lintd'a, duzo wyslanych zyczen ale tylko do waznych dla mnie ludzi, bardzo malo checi do funkcjonowania czasem, obciete wlasnorecznie galazki ze srebrnego swierka juz przybrane na stole, ogolnie powinno byc przyjemnie. Pan Jr ma termin ze swoja kobieta na 6 stycznia, mysle ze bedzie w porzadku, znalazl juz prace w krk wiec ogolnie super i bardzo sie ciesze. Ludzie odpisuja, mam wstepnie ugadane ze wybiore sie nad morze w przyszlym roku i spotkam z pania An i jej facetem i musimy cos wypic na zdrowie, strasznie ich lubie i to super ze wszystko jest na dobrej drodze. Mam duzo smutku pomimo wszystko, taka nostalgia co chwile sie pojawia i nie ulatwia niczego. U pana M sie uklada dobrze i to tez jest wazna informacja, cojapacze.com na prostej, choc to dobrze ze w swieta spadly statystyki odwiedzin, ludzie jednak sa normalni i staraja sie cos zrobic zeby miec zycie a nie tylko kotki paczace pacza. Kolejne dni beda bardzo rozne, mam nadzieje ze dzisiejesze prezenty dla rodziny sie spodobaja, staralem sie w tym roku troche bo mi zalezy zeby wszyscy sie cieszyli, mam nadzieje ze troszke bardziej niz ja, ksiazka Steve'a Jobsa w kerfurze stala kusząca, ale moze znajde na necie w pdf. Chcialbym czasem zeby w moim zyciu nie zdazylo sie duzo rzeczy, choc chwile pozniej bije sie w leb bo wtedy nie mial bym szansy na poznanie najwspanialszej kobiety na swiecie, i tylko zostalbym z jakas pusta ciastkarka bez sensu. W gruncie rzeczy teraz jest podobnie, ale zawsze bede mial tylko jedna opcje szczescia i spelnienia - z nia. Pozyczono mi dzis pogody ducha, fajnie powiedziec ale ze dostalem takie zyczenia to juz jest dla mnie duzo. Najwazniejsze przeciez zeby nie byc smutnym w swieta. Szkoda ze tak ciezko to zrealizowac... Po kolacji pewnie cos dopisze. Wesolych kimkolwiek jeetescie. (plagiat tekstu pani tsztsz ale zacny wiec podjebalem do siebie). reszta w nowym poscie.


piątek, 23 grudnia 2011

W bezsensie sens jest jedynym awansem. Brak mi alkoholu.


Sniadania i obiadki, uroki każdej matki, snu czesto ponad miare, nie bawi mnie to juz wcale.. Niektorzy wlasnie wracaja do domu, mam nadzieje ze podroz przebiegnie im w miare milo i dojada wypoczeci, a potem jednak powiedza ze dobrze byc w domu.. Czas spedzony na kompletowaniu prezentow, do tego gotowaniu, paleniu w piecu, rozmowach ze starymi znajomymi po drodze z kerfura, w ktorym to pelno bylo dzis ludzi, masy pomiedzy regalami, korek aut, kupilem smaczne rzeczy i bardzo mnie to cieszy, luz z funduszami poprawia samopoczucie. Ustalona wstepnie data spotkania w szerssym gronie z rodzina, data kolacji przy choince tez, cierpliwosc bedzie wskazana, tak jak i wlasciwe podejscie do domowych obowiazkow, obejrzalem 80 milionow - film o solidarnosci we Wroclawiu i walku ktory zrobila komunistycznemu rzadowi. Film dobry, aktorsko najlepiej zagral szef sb, a biorac pod uwage ze reszta byla troszke biedna jednak to tylko 6,5/10. Zamosc cieszy i przygnebia, bilet normalny na autobus ktry moze przyjedzie kosztuje 2,60zl. Klimat kolo domu, snieg i znajomi - bezcenne. Ciesze sie ze mialem okazje zobaczyc i pogadac z ludzmi ktorych lubie juz na samym poczatku powrotu. Slucham ktorys juz dzien soundtracku z Gossip Girl sezon2 na zmiane z soundtrackami z kolejnych 4 sezonow Californication. Sa naprawde dobre, fajne odskocznie od standardow last christmas w radiu. Mama zadowolona ze jestem, ja chyba mniej, jakos nie mam wielkiej checi do okazywania uczuc, nie wiem, czasem mysle ze bardzo zle od jakiegos czasu mi to wychodzi, mam chyba uraz. Brak mi rozmow i jej glosu, tego szelmowskiego usmiechu ktory miala taki wyjatkowy ze sie w brzuchu robilo jakos inaczej i ciarki przechodzily, do dzis jak to przypominam sobie tak mam.. Nigdy zadna inna nie wywarla takiego wrazenia, i tak bardzo nie zostala, tak na zawsze nie zostala w moim sercu. Ma w nim dom, pietrowy, okna z wykuszami i bordowe obicia kanapy. Piekny prysznic i wielka wanne na srodku salonu nazywanego lazienka. Jest wszystko czego chciala, zawsze bedzie. Tylko dla niej, takie wyjatkowe bo tylko ona counts. Chcialbym miec ten dom, z tym wszystkim taki normalny, miec do kogo wracac z pracy i czuc sie szczesliwym, nawet czekajac po pracy na nia z obiadem. Nie wiem czemu mi tak bardzo zalezy, pewnie jestem glupi i nierealnie mysle. A moze stracilem swoja szanse juz na szczesliwe zycie. Nie wiem, ale to wspaniale ze sa swieta, mozna rozstrzasac swoje chore przemyslenia, poplakac bo i tak nikt nie widzi, poczuc sie bezuzyteczny i wrocic po swietach do wro zeby samemu w gronie krzesla i lozka spedzic sylwestra. Zawsze mialem marzenia, nie wiem czemu tak sie z dnia na dzien zmieniaja. Trace nadzieje pomimo ze nawet w ostatnim tchnieniu, nawet gdy bede mial 90 lat bede wiedzial do kogo nalezy moje serce. Slysze solowke "Chicago Stone Lightning" w utworze "Need a little woman", brak slow, bardzo pieka mnie oczy, same z siebie czasem. Noc juz trwa od dawna, dochodzi 2ga, nie chce budzic wiec nie napisze, jutro tez jest dzien. Taki jak inne, moze lepszy bedzie, zalezy czy bedzie, ale nie ode mnie. Najgorsse ze kazdy zazwyczaj od kogos innego. Tak u mnie juz jest..


czwartek, 22 grudnia 2011

Gdzie oni są gdzie oni są, zabrakło ich zabrakło ich

Mowa o MZK. Zamojskie autobusy.. Wiem wymagam duzo.. No i przyzwyczajenie do komunikacji miejskiej Wroclawia na pewno nie ulatwia wielu spraw. Zamosc to miasto dziwne, w ttm samym czasie sklepy typu "galeria alkoholi" z dostawa wodki gratis pod dany adres w miescie i autobusy jezdzace zupelnie inaczej niz na rozkladzie, do tego rzadziej niz na godzine, a gdy masz w siatkach ciezkie zakupy przehadzka do domu 2,5 km nie jest najmilsza przehadzka.. Odpoczywam niby, wczoraj gdy tylkl wysiadlem z pkp w zmc spotkalem pana Z - czlowieka z ktorym w 2001 roku zjezdzilem caly St.Petersburg w zdezelowanym polonezie atu plus. Pan Z wygladal jak zwykle - prawie 60 wiosen i doswiadczona przez los i alko twarz nadal byla powodem do mojego usmiechu. Wspanialy zyczliwy czlowiek, malo takich na swiecie jezzcze jest. Czekal na syna ktory wracal z rzeszowa chyba na swieta. Pozegnalem sie i poszedlem na taksowki.. Chodze chodze a tu ze 4 moze max i wszystkie juz zajete.. Az zagadalem do jednego z kierowcow co to ma byc ze zadnej taxy wiecej nie widac.. Mowil ze zaraz przyjada.. No nic, stoje sobie i czekam, pelno ludzi z bagazami pakuje sie do aut rodziny, slychac co chwile cmokniecia matek i ojcow w policzki pociech na powitanie, rozgladam sie a tu siemano slysze i przed soba widze brata - pana A a zaraz za nim drugiego - pana H. I mowia ze moja siostra pani K tez wraca tym transportem i przyjechali po nia, pan A prowadzi, pan H juz zrobiony ladnie, jeszcze jeden kolega tez porobiony, poszli pod szyny i po chwili wrocilismy wszyscy juz z pania K pod lancie kombi pana H. Zapakowalismy sie i jedziemy, mgla jak chuj - 3 m do przodu widac, na termometrze -10 xD. Z pod mojego siedzenia i spod plecow wyciagam jakies butelki - okazuje sie ze to dwie zimne perly. Pan H z gracja mi je otwiera, podaje swej i mej siostrze pani k jedna i mi druga.. Pijemy, leci tekst - A. jedz do piatej strony. No i tak wyszlo, usiedlismy, zamowiono kolejne 5 piw, wypilismy pogadalismy, dwaj goscie wbili obok na dywan na poduszki i siedza, a za nimi gramoli sie calkiem fajna laska. Patrze na dosyc charakterystycznie uksztaltowana pupe owej niewiasty i cos mi swita.. Laska sie odwraca, patrzy na mnie i lool siemaaa Stefan ! Ja sie zaczynam smiac, heh prosze jaki swiat maly - siostra mojego kumpla z dziecinstwa pana MM - pani MgM. Powiedzmy ze kiedys jak mialem 12 lat to byla jedna z niewielu wybitnych lasek w okolicy. No i zaczynamy gadac, cos tam mowimy, moi gadaja sobie cos i sie smieja a tu nagle jedna z poduszek przelatuje od gosci ktorzy przyszli z pania MgM i uderza w butelke na stoliku u nas... Piwo sie wylewa, wszyscy wstaja i zaczynaja sie wyzywac, pan H sobie w kasze nie da dmuchac i jest newralgicznie, tamten pajac ktory rzucil zaczyna sie przystawiac i cos mowi chodz wyjdz chodz do mojego ziomka, a tu wbija ok 40paro letni typ ormianina w skorze z lancuchem a pani MgM do niego - o jestes kochanie, siadaj kolo mnie, mowi i to jest Stefan - moj dobry kolega, witam sie z gosciem a tam dalej kurwia do siebie typy.. Ormianin mowi do swojego "wez ustaw dzieciaka" i typ sie juz wyrywa do mojego brata.. No ale pani MgM usadza wszystkich i probuje lagodzic sytuacje. Potem ustalamy na szybko ze idziemy i wynosimy sie po paru minutach, za nami wychodzi ten pajac od poduszki, cos tam wygaduje od frajerow do naszego typka, nasz sie wkurwil i prawie tamtemu zasadzil strzala, na szczescie rodzielili ich jakos i poszlismy, pozyczylem jeszcze pani MgM dobrych swiat... Heh, wstapilismy jeszcze na chwile pod ten nowy galeryj alko, po perelce, i na wyszynskiego odwiezc naszego typka, zostawilismy go a potem do mnie, wypakowalem sie i pojechali. Mily wieczor. O 3 sie polozylem spac, mocno niezywy, dzis duzo na miescie zalatwiania, zakupy i wkurw na komunikacje. Kubki wyslane, jutro beda sie cieszyc ludzie pewnie, pan M i pan T juz dzis :) dobre jedzenie i domowa atnosfera w miare milo mi sluzy, mysle wciaz o niej, chcialbym z nia spedzac czas i czulbym sie jak i ona duzo lepiej. Wieczor pod znakiem paczki z winem z Nicei od wujka D w ramach podziekowania za pomoc mojej ciotce z telefonem. Wypijemy je na swiateczny obiad u siostry mojej mamy. Fajnie poki co jest, zimno w domu ale sie pali w piecu i to pomaga. Na dworze bialo, ogolnie chyba pozytywnie. Na koniec fotki kociecia z podrozy, jak wygladal na poczatku i pozniejszy sen w formie chleba z rekami trzymanymi w rece czlowieka. Lubie koty, te male najbardziej. Milego piatku, ostatnie prezenty bede ogarniac, mam nadzieje ze wszystkim sie spodobaja.


środa, 21 grudnia 2011

Jade i jest smieszno dziwnie


Bardzo duzo ludzi, choc we Wro poczatkowo bylo malo, o 13:40 juz 32% baterii tylko, czytanie rssow i gazet nie ulatwia zycia akumulatora.. Motyw z dodatkowa bateria napomnkniety swojego czasu przez pana M staje sie realna potrzeba.. Ale czy warto :p roznorodnosc pasazerow, do tego kot w pojemniku z kratka swiezutki z krakowa, sypie za oknem, mily pan tez do zmc jedzie i pewnie bedzie git, mialem przyjemnosc poznac pewnego dziadka ktory fotografowal Europe przez kilkadziesiat lat, ostatnio na swojej wystawie na otwarcie noweggo centrum eurpejskiego we wro dostak glowna nagrode za caloksztalt od zdrojewskiego kulturalnego ministra. Mam nadzieje ze podroz nie bedzie sie dluzyc, choc dopiero jest 15:30. Eh. W domu beda jutro buleczki drozdzowe z pieczarkami, mmm.. Uwielbiam. Pewnie cos dopisze po nocy juz..

Droga przez ciernie, a nie róże Może odwrotność porośnięta kurzem



Niestety. A moze i stety. A wiec podroz, sprawy zalatwione wydaje sie w pracy, wiekszosc ludzi pozegnana, malo ludzi zainteresowanych moim losem, znow losowanie kubko poborcow na cojapacze.com, mam nadzieje ze teraz juz wiekszosc wypali. Duzo nie do konca pewnych sytuacji mnie czeka, to powoduje ze czuje sie bardzo nieswojo, martwie sie o wszystko i na dodatek zaczelo sypac w zmc, we wro nagle sie zrobilo -4, ogolnie pewnie drogowcy wszyscy zaskoczeni, dzis smiechowa sytuacja - moja mama wraca do zmc z krosna, na tej samej trasie slysze w radiu - wypadek zdezyl sie ciezarowy z busem z uposledzonymi ludzmi, a tu nagle wypala pan P z nienacka zupelnie powaznie pyta - "a tam kierowca tez byl uposledzony?" heh lalismy dobre 10 min.. Mam brak wielu takich prostych rzeczy - radosci, milosci i spokoju wewnetrznego.. Niepewnosc wszystkiego w okol nastawia mnie negatywnie do wyjazdu, plus teoretycznie dobrego miejsca w pociagu jest taki sobie w gruncie rzeczy. Dwa plusy - buty przyszly i sa swietne, a poza nimi kubki ktore tez sa super, wyszly idealnie zgodnie z projektem, moze minimalnie ciemniejsze niz sie spodziewalem ale ogolnie kolory ekstra, mysle ze wszyscy beda z nich zadowoleni. Plan koszulek jest coraz blizszy, fajnie jesli sie powiedzie, okaze sie w polowie stycznia pewnie, duzo sie bedzie wtedy zmieniac, wyniesiemy sie do wilkszyna i wiele rzeczy sie utrudni. Pewnie w trakcie jazdy bede cos pisal wiec na tym koniec, nowy temat juz pewnie ok 10 jak rusze i troszke sie oddale od wroclandii. Wyobrazam sobie ja wciaz, strasznie czasem mi jest zle gdy wszystko sie sprzeniewierza i jeszcze mysl o zyciu bez niej, juz tak dlugo, tak bardzo dlugo, nie chce tak zyc, to nie powinno byc tak, bede o to walczyl. Dobrego poranka i dnia srodowego...





wtorek, 20 grudnia 2011

Tam nie pada, tu nie pada, wiec nie zaczynaj mi o sniegu pierdolic


Rozwalone zycia roznych ludzi nie robia juz na mnie zadnego wrazenia. Wystarczy ze popatrze na swoje i swoich bliskich. Lubić nie lubić, uwierzyć, nie wierzyć, tesknic bardzo, tak bardzo jak za niczym innym, nikim, niczym, bardziej niz wszystkim. dylematy, brak chęci istnienia, wszystko sie psuje, santogold rozpierdala po raz kolejny, leci lights out i kuwa miazga milion. Myslenie o przyszlosci pozbawia mnie czesto resztek dobrego samopoczucia, rozsadku i uwielbienia siebie i pracy, tego akurat mam najmniej wiec jak wogole mi to wygasa to nawet sie wkurwic nie moge bo i tak chuja to da. Wszystkiemu i tak sa winni Niemcy. Temu ze nie ma sniegu, temu ze jedni rzygaja po katach od dwu dni, a i temu ze inni nie moga ustawic sobie faviconki na swoim blogu i nawet ja jestem dla nich tylko koniem. Cierpie. Pada, moj pysk wkurwia bo nie zawsze jest idealny i ostatnio wyglada gorzej.. Zadziwila mnie znow euforia z cojapacze, zdaje mi sie ze do lutego wyrobie tysiaka fanow, moj pierwszy tysiac. Heh nie moge doczekac sie kubkow, dzis beda, nikt nie odpisal w sprawie butow i bardzo mnie to martwi, bez nich byloby chujowo. Mysle ze musze cos porobic nowego czasem, na blog tematyczny o sprzecie nie mam jeszcze czasu, ludzie by sie znalezli pewnie, gorzej z moim wlasnym czasem, chociaz jak to mowi James White z signalnoise "jesli odmawiasz komus mowiac ze nie masz na to czasu to znaczy ze sie opierdalasz!" i to jest prawda, ale no powiedzmy serio juz nie wyrabiam, robota w pracy wykancza, wracam zjebany, przez droge do domu skrobne cos i poczytam, po 12 codziennie pisze tutaj, czasem koncze pisac o 3 czy cos.. Wiem ze to nie zdrowe ale pierdole was serdecznie, wole to niz sie najebywac do zgonu co drugi wieczor, chociaz moze takim zachowaniem ograniczam sobie sciezki zyciowego spelnienia, jakiejs niewyzytej malolaty ktora mnie doszczetnie wyssie, itd. Ale problem w tym ze nie tyle tego nie chce, ja tego kolokwialnie mowiac nie szukam.. Jakis czas temu stwierdzilem ze wole miec oparcie w kobiecie na ktorej mi zalezy jednoczesnie bedac dla niej ostoja pozytywnego nastawienia do ktorej moze zawsze przyjsc i wszystko bedzie dobrze - to jest najwazniejsze a jak gratis jest dobry seks i rozumiemy nasze wzajemne potrzeby to zwiazek sie implikuje. W glosnikach leca kawalki z gossip girl soundtrack z sezonu 2, 70% jest zajebista. Yeah, jest 0:30 i przyszedl mail od siodemki - pana paczka z bydgoszczy leci. Heh, czyli buty jada :p dzien zaczyna sie wysmienicie. Slysze The Pierces. Ja jebie jakie karatorki nieziemskie hah.. Czasem mysle ze to ze pisze jest takie idealne, motyw ksiazki odchodzi w przyszlosc, ciagle wije sie gdzies scenariusz, duzo czytalem juz o tym jak taki napisac, musze zamienic troszke slow z siostra, ona sie zna lepiej, w koncu skonczyla ten polski i moze pracowac w macu z dyplomem a to o czyms swiadczy. Rozmawialem sobie milo z pania T, chyba juz chwile minelo od oststniego razu, no i widze ze nie tylko ja z planow na sylwestra pewny jestem tylko daty.. Dlaczego taboret ma depresje? Bo nie ma oparcia, ja mam czasem tylko chujowe oparcie, heh musze sobie zalatwic fotel, lepszy niz krzeslo przytargane za 30zl z tych pieknych blokow z losiem namalowanym ktorymi tak sie jaral swojego czasu nieoceniony propagator dobrego wydania kultury powszechnej znany juz teraz kazdemu dzieciakowi w kapturze - Pan L.U.C. Krzeslo ma wydzwiek juz sentymentalny, ale powiedzmy sobie szczerze, teraz to wiecej leze na lozku i pisze na sgs2 lub siedze na lozku a na krzesle stoi talerz.. Innymi slowy nie spelnia swojen funkcji. Rozmawiam sobie z dziwnymi ludzmi czasem, m.in. Z wybitnym panem T zapoznanym dzieki panowi M, kurde jak sobie przypomne nasza pierwsza rozmowe i jego tekst "bo ja umiem tylko pisac pierdoly" hah i zaswiecila mi lampka - ciebie szukam zioom. To jest wspaniale ze jednak czasem przez bardzo bliskich i dobrych ludzi poznajesz innych rownie fajnych, mam czasem szczescie chyba. W pracy wczoraj dzialo sie malo, wiecej pieprzenia o byle czym, rozmawialem z panem Krb - szacownym wlascicielem ziemskim jak to sie kiedys okreslalo pieknie - dlatego dzis zaczynam od 6:50 zycie i bede pracowac od 8:30. Moze bedzie git, mam nadzieje ze projekt bedzie prosty jak laska, bo przed 11 trzeba bedzie oddac oll do druku. Lubie robic zdjecia w tej takiej dziwnej scenerii - low light, wydobywa sie szczegoly ktorych widzenia oczekuje i chce. Dzieki kanapkom z serem i ogonowka oraz jablkom dni w pracy mijaja milej, gratis duzo kawy, musze kupic fajki rano zeby miec na swieta dobre smakowe heh, szkoda ze zippo winstonowa nie przyszla jszzxze, pewnie dojdzie jak juz pojade w srode.. Przyszly weekend bedzie dziwny, troche mnie martwi ale to dlatego ze lubie zrobic sobie plan a teraz to no chuja nie da sie nic ustalic, bo zycie jest nieprzewidywalne, tak jak niemieckie korzenie naszych politykow, nigdy nie wiesz czyj dziadek walczyl heh :p udanego wtorku, ze zdrowym brzuszkiem i pogoda ducha, tak, do ciebie to jest, bo zawsze o tobie mysle i chce dbac, tylko nie zawsze mi wolno. Eh. Nie umiem czasem zasnac, bo wiem ze obudze sie i bede sam, choc myslami zawsze z nia.

i ten motyw z Grindhouse'a rządzi. Laska też. :)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Czasem mam akcję, patrzę za okno a tam deszcz pada i ulice mokną


Zycie toczy sie jak zwykle, chociaz czasami chcialbym od niego duzo wiecej, slucham teraz nneki, flac@m4a, podoba mi sie to co slysze. Mysle o tym jak bedzie w domu, czego nie ma, czego mi brakuje, co chcialbym jeszcze uslyszec, od kogo, kogo zobaczyc, kogo przytulic, komu powiedziec ze go lubie, komu ze ja kocham. Blood is rushing. Popoludniu byl mecz, Juve wygralo, znow, sa niepokonani w tym sezonie jako jedyni w calej lidze, wiedzialem ze to sie w koncu stanie, jestem z nich dumny, sa wspaniali, kupilem wczesniej tego dnia lomze export, piwo bardzo mi smakuje czasem, czuje po tym pierwszym lyku taki spokoj ogarniajacy wnetrze.. brakuje mi alkoholu, moze cos wypijemy z Panem A i pania Jo w zmc, czasem tylko Juventus swoja gra poprawia mi humor, nneka powoduje ze troche chce mi sie wyc. Pewnie dlatego ze tak osobiscie odczuwam te kawalki, teksty itd. Ciemny pokoj, malutkie swiatelka w oddali, czerwone, biale i dwa zoltozielone. Czasem mysle ze kupie sobie ten jej zapach, te perfumy i bede wciagal przed snem, taki rodzaj uzywki. Ale to nie to samo i nie pachnie tak jak na niej, jak na mojej koszulce ktora miala na sobie gdy spala. Bardzo zaluje ze nie dalem jej tej szarej bluzy, wygladala w niej tak slicznie. Wychodze czasem z pokoju, podroczyc sie w kuchni z pania J, czasami wygrywam, zrobilem zdjecie garnka ktory umyla, mowila ze fajnie. Jezu ale strasznie mi brakuje tej psychicznej atmosfery jakiejs takiej, tego ze rozmawiam z nia o bezsensach, o rzeczach i osobach ktore sa bardzo nierealne albo niedorzeczne, np rozne zwierzeta. Brytyjczycy szczegolnie mlodzi mowia na takie cos jednoczesnie gdy im sie podoba to " mental ". Uwielbialem do niej mowic okreslajac ja jako taka mala osobe np slowika. To byla taka moja proba gloryfikacji jej niezwyklosci, tak to umialem tylko zrobic, slowiki sa takie delikatne, piekne i maja takie malutkie pyszczki.. I szybko lataja ale ich spiew zostaje w nas. Bo tak niezwykle pieknie to robia.. Buty kupione. Dlugo zwlekałem ale jednak stanelo na kolorze. We wtorek pewnie będą. Napisał gość od kubków do konkursu, wyślą w poniedziałek więc bedzie mega fun we wtorek..



Obejrzalem "Inbetweeners", fulm w gruncie rzeczy dobry (7/10) no i w nim urzekła mnie ta pani.. Lydia Rose Bewley. Rocznik 85 bodajże, chyba siostra jakiegos gościa z Twilightu. Laska jest mega. Wygląd, aparycja, wszystko. Fajnie popatrzeć.





na koniec cos co spodoba sie tej najfajniejszej która tak uwielbia Roberta, ona wie ze wiem.

W glosnikach ostatnio RuTrip, na zmiane z wybitną Molestą. 
mowia dokladnie to co tyle razy chce sam powirdziec.. 

" I tak siedzę sam a za oknem moknie Praga
to jest ten moment by ze sobą porozmawiać
tysiąc myśli, wątków, w głowie bałagan
czasem myślę, że nie zdążę i tego nie poukładam
ej, nie chcę już odkładać do jutra
a codzienność stawia pod ścianą i krzyczy zrób tak
czasem czuję, że trzyma mnie w szponach
wtedy chciałbym mieć siłę, być ponad
jak mnie widzi świat to bez znaczenia
gdy bardziej niż opinii boję się sumienia
i teraz gdy stoję z nim w oko w oko
wiem, nie ucieknę, bo nie ma dokąd
zbieram resztki uczuć, tyle ich zostało
i ponoszę klęskę chcąc je złożyć w całość
przegrywam dziś lecz nie minie sto dni
wrócę tu i wygram by to sobie udowodnić "

niedziela, 18 grudnia 2011

Beton zabija w nas co najcenniejsze Potrzeby żeby komuś oddać nasze serce


Bardzo ładnie, ja zapozuję. Rano telefon od pani z firmy modelingowej z pomyslem kolejnym jak zapchac swiecacym gownen jej strone. Nie ma jsk sie w sobote wyspac kuwa.. Spokojny dzien jednak, obiadowa pizza, w wiekszosci odpoczynek i szukanie nowych butow i ubran na alegro. Troszke soszialu z sasiadkami zza sciany, jak zwykle jade z grubej rury, klne perfidnie, ciagle sugeruje rozne rzeczy, bez przerwy aluzje, poza tym staram sie byc oczywiscie dla nich chamski. No i znudzony. I co otrzymuje w zamian ? "Choc mi pomoz tu i tu, a i sciagnij mi czarnego labedzia i powrot kroola, prooosze.. " Po 10 mon okazalo sie se chodzilo o "King's speech" a nie trzecia czesc sagi z pierscieniem w domysle.. Ale coz zrobic, kolezanka Ao nigdy euforyczna inteligencja nie grzeszyla.. Mam nadzieje ze beatsy doktora dre ktore zakupi pan M beda zajebiste, fajnie byloby ich w domu posluchac :p tymczasem molesta i wwo w glosnikach na zmiane z club anthems 2010 by ministry of sound, duzo herbaty, myslenie o swietach. Buty w zasadzie wybrane juz, niestety nie zawsze uda sie dogodzic wszystkim zmyslom, wiec bedzie bardziej slisko ale wyglad wspanialy i cieplo jak na zimowe buty przystalo zostanie zachowane. A szczegolnie moj ukochany limonkowy kolor. Chcialbym bardzo poglaskac kota Bazyla, tesknie za nim i cala rodzina ktora go glaszcze tam w zmc.. Probuje ogarnac sprawe spotkania z pania K lacznie z pania J w okolicy swiat, tak zeby pogadac itp, trzeba trzymac kontakt z rodzina. Pozyczylem dzis zszywacz od pani Ao i zszylem miejscowke z biletem i paragonem zakupu, mysle ze to byl swietny interes - 2 zszywki za jedno dziekuje.. Jebany awans ;p jaram sie aparatem w telefonie, pierwszy raz w zyciu mam wlasny aparat... Niesamowite uczucie. Troszke mialkie tak z daleka ale dla mnie to bardzo wazny etap. Milej niedzieli, moze nie bedzie nad morzem przykro wiac az tak i padac, wtedy pewnie niektorzy poczuja sie lepiej. Bardzo teksnie, codziennie. Czasem mysle ze bez przerwy. To bardzo boli.





sobota, 17 grudnia 2011

Cause once upon a time, it was you I adored. I could smile...


Klops. Albo kotlet, roznie. Nie moge sie zdecydowac ktore buty kupic zimowe takie ale nie za bardzo. Troszke to potrwa coz, moze podpowie mi ten kogo pytam poki co o rade. Wczoraj dzien fajny, w pracy duzo smiechu, pozytywnie tak jakos bo ludzie z byle czego polewali :) na cojapacze.com robi sie naprawde sporo swiatecznych ziomali nowych, mam nadzieje ze zrobia mi na wtorek kubki tam gdzie je zamowilem, to byloby mile.. Wieczorem mialem troszke wkurwa i jednoczesnie niesmaku z wspollokatorkami, plus ze znalazlem dla siebie i dla pani Jv aktywator i wga remover do windowsa 7 taki ktory serio dziala i likwiduje problemy. Powoli marketing socjalny zaczyna sie dawac rozumiec, ale dluga droga przede mna jeszcze. Mysle sobie o tym ile razy w zyciu czegos mi tak brakowalo jak brakuje jej.. Kupilem bilet na pociag, w najblizsza srode czeka mnie prawie 13h w pociagu wroclaw-stalowawola-zamosc, na szczscie 1kl z miejscowka, najlepsze ze tylko 72zl bo promocja "rewelacyjna" byla na tej trasie.. Btw w 15 wagonie bede jak ktos tez sie wybiera w te strony.. Eh o 9 z groszami wyjazd, po 22 dojedzie.. Dobrze ze jest tel., lapek itd. Moze sie nie zanudze tak strasznie. Mysle co wezme ze soba, duzo tego, robilem dzis prania zeby miec ubrania odpowiednie gotowe. W pracy milo sie uklada, pani M jest dla mnie bardzo mila, taka dobra kumpela, przedwczoraj czekala na mnie dlugo choc mogla isc dawno do domu, a wczoraj nie chciala jechac autem bo wolala ze mna, tak jakos bardzo milo mi bylo, tak w srodku. Juz sie zrobila 4ta nad ranem, cos dlugo lampilem sie w allegro. Dzis na obiad zjadlem opakowanie surimi, bylo pyszne, polecam mrozone z lidla - ponizej 3zl za paczke jakos ;) Dobrego weekendu..

to co w w większości nadaje rytm mojemu zyciu aktualnie:



caly wybitny album "Letters": http://promodj.ru/download/2387949/

piątek, 16 grudnia 2011

Dziś słowo na S - Stagnacja. Ale z lekka nutka dobrobytu.


nom. Tak dziwnie jakos jest czasem.. Dzis w nocy przywitala mnie w toalecie zwitka i to nie jedna niespuszczonego czegos w stylu tampona.. Ja pierdole, nie myslalem ze az tak holoty pelno mam w domu.. Zwlaszcza ze to jeszcze laska.. Pan M wczoraj rano dostal soczysta dawke chamstwa od tej samej pani, wieczorem ja dostalem ok 20 maila zebym sciszyl bo glosno gra u mnie muzyka, a na koniec deserek w niespuszczonym kiblu. Parada atrakcji.. Duzo muzyki. Plyta Letters w wykonaniu Russian Trip-Hop Community wrocila na stale do standardow, no i jest niszczaca, klimatyczna, tak zalatuje wszystkim co najlepsze. Wyslalismy projekty koszulek z pania M, pewnie dzis dadza znac ile za nie zechca.. Wczoraj prawie skonczylem strone w pracy, pojawila sie tez pani miss z dslsza czescia projektu jej strony, po drodze wkurwiajacs baba w sprawie wizytowek ktore sie spozniaja, premie pojawia sie niedlugo i to cieszy, pekla kolejna paczka fajek, moze nie bedzie wiecej okazji zeby zapalic. Przyszly obudowy na tel ochronne, zielona limonkowa przepiekna, idealna w dotyku, oraz druga dwustronna juz stonowana, na wszelki wypadek powiedzmy. Foty w HDR zajebiscie wychodza na telefonie, fajne oprogramowanie do tego da sie wyczaic, wygodne itd. Zgodnie z moim biorytmem to siadam pod wzgledem fizycznym, ale intelektualnie i uczuciowo lece w gore. Smieszne. Fajny sennik znalazlem na androida. Sskoda ze juz pan M pojechal bo nudno bywa, reszta mieszkania jednak jest chujowa wiec olewam ja martwym sikiem. Ogladam rozklady jazdy i wychodzi na to ze pkp moze mnie zawiezc w niecale 13h z wro do zamoscia juz w srode, ok 9 wyjade, po 22 bede.. Szal nie powiem.. Chcialbym spedzac z nia ciagle czas, nie mam ochoty walesac sie sam, to szitowe, a ona jest wybitna i nigdy sie nie zmieni.. Ciekawe czy dalej lubi chodzic w nocy i siedziec na lawce. Ja dalej bardzo to lubie, ale to samemu nie ma sensu.. Implikacja tytulu posta has been planted. Dobrze ze jutro juz piatek....

aha i konkurs jest na cojapacze.com
takze zapraszam, kubek mozna wygrać tzn 3 kubki.

czwartek, 15 grudnia 2011

Ryan sie prawie nie usmiecha ale i tak toczy sie beka


Gosling. Tak, gosc potrafi nic nie zrobic przez pol filmu a byc w tym tak dobry ze pozostale postacie filmu Drive odchodza na serio druuugi plan. Mimika doprowadzona do perfekcji. Ogladajac ten film w towarzystwie pana M nie mozna bylo nie pogadac w trakcie / wyskoczyc na fajeczke itp also zubr & henryk was involved wiec ogolnie przezycie filmu bylo lepsze zdecydowanie. Ron Perlman w ostatniej przed smiercia roli tez zrobil co umial najlepiej tj byl bandziorem. Laska w filmie partnerujaca Ryanowi byla troszke mialka - taki typ troche tej co sie tulic bedzie byles mial auto i byl facetem ktory ma kryminalna przeszlosc. Wypadla jak miala wypasc, ogolnie uwzgledniajac zakonczenie filmu 7/10 w skali filmwebu jak dla mnie, wiecej dla samej roli Goslinga sie nie powinno podbijac. Poscigow jak na lekarstwo, a jak jus to inpala z 2009 roku ktora wyglada jak nowoczesna mazda - ni chuja jak ten zacny chevy z lat 60tych.. Wczoraj w pracy jak zwykle praca heh, szef e koncu wyjawil pare swoich odczuc i mamy w koncu z pania M cos do roboty wiedzac co mamy robic. Pan M juz jedzie na swieta, z problemami bo pkp oszukalo mu godziny odjazdow pociagow tj zmienilo rozklad, zazdroszxse mu troche ale nie do konca bo w domu myslalbym duzo wiecej i byloby smutno pewnie, ciesse sie ze dostane w koncu premie w robocie, zawsze moglem wiecej ale dobre i to. Pani M stwierdzila dzis ze "szkoda zycia" na nic nierobienie, ja w domysle poczulem ze szkoda tez tak doslownie - zatracac sie za bardzo w zlych myslach i dazyc do odejscia z tego swiata. Chcialbym miec mozliwosc bycia innym czlowiekiem czasem, ogarniecia paru spraw, moze to byloby ciekawe rozwiazanie w dobie kryzysu porozumiewawczego mojej osoby.. Prawie zamowilem koszulki zbiorowo z pania M, troche mojej tworczosci przeloze na material do noszenia, jara mnie to gdy namacalnie mam moje projekty, jakos tak juz mam. Sluchamy tych samych kawalkow z pania A, to patologiczne czasem ze sluchamy ich oddzielnie, dla mnie zawsze ona pozostanie esencja radosci w moim zyciu. Zbliza sie weekend, duzo pracy przede mna, na wszystkich plaszczyznach.

Delikatna reklama mojego Samsunga.

i cos dobrego co wczoraj dane mi bylo uslyszeć

środa, 14 grudnia 2011

Dzięki wam wiem, że nie jestem sam, Na myśl o tym się uśmiecham jak James Brown


Priorytety. Kiedys bylo: nie zakuwac, zdac, starac sie duzo nie zapomniec. Dzis jest: jakos wstac, popracowac, starac sie niczego nie zalowac. Nie powiem zeby bylo lekko, wiele razy byl ktos dzieki komu poczulem sie lepiej, nie zawsze tak jest. Pracuje mi sie dobrze z pania M. To fajnie ze akurat ona trafila do firmy. Jest zrozumienie, swietny kontakt i tak zwyczajnie jest fajna ogarnieta dziewczyna, typ takiej z ktora mozna te przyslowiowe konie krasc. Ofkorz z racji wieku tj 30tki ona ma problem z mlodszymi od niej bo czuje sie przy nich staro, ale szczerze to przesadza, za jakies 10 lat bedzie mogla powiedziec ze to jest ten czas w ktorym bedzie raczej unikac duzo mlodszych znajomych.. Poki co tryska energia i prawdziwa zmyslowa kobiecoscia z zajebistym seksapilem wiec nie wiem skad jakies dziwne pomysly. Tym bardziej ze jest inteligentna ponadprzecietnie.. Dzisiejszy dzien znow bedzie stal jak wczoraj - pod znakiem budowlanki i jej strony. Staramy sie dopasowac do wymagan szefa, a z racji tego ze on prawie nic nie mowi to mamy w miare wolna reke - zobaczymy tylko jak bardzo wolna za niedlugo. Pracuje nad poprawa swojego samopoczucia, ostatnio po taniosci coldplay w sluchawkach na zmiane z donem guralesko. Zabolalo mnie gdy pani A pwiedziala ze on tylko o kurwach i jaraniu spiewa.. Krzywdzace to jest, wrzucilem na fb i wombinke jego nowy teledysk, moze po nim zmieni zdanie.. Pan M cierpi z zepsutym telefonem, dobrze chociaz ze plyte glowna dell mu wymienil tak szybko, musze kiedys jednak chyba ogarnac sobie zajebistego lapka z taka gwara jak on ma.. Tyle lat juz, swietna wydajnosc i bezlroblemowe naprawy usterek. Zrobilem dzis sporo zakupow, troche prezentow na swieta, troche drobiazgow do telefonu, heh i sweter. Czytanie gazet w autobusie jest fajne, ale gdy nie musisz za nie placic i czytasz na fajnym ostrym wyswietlaczu w telefonie to wogole jest zajebioza.. Odczuwam z tego tytulu fajny posmak satysfakcji. Lubie cyzelowac drobiazgi. Na stronie budowlanki mala faviconka, oficjalny kanal cojapacze na twitterze (od teraz pod postami u dolu refleksji mozna czytac najnowsze wpisy) + profil na fb, schludny szalik i rekawiczki, a nawet niepopularne z tego co widze po ludziach - w wiekszosci sytuacji dopasowanie kolorow ubioru zeby to razem dobrze wygladalo. Lubie to. Pogadalem z przyjacielem wujka ze Szkocji, gosc pod 70lat ale ogarniety pod wzgledem internetu i tego co sie dzieje na swiecie ze masakra.. I wielki fan Clinta Eastwooda. Bylem wniebowziety :) dostalem dokladne adresy wujka w Nantes we Francji i drugiego w Szkocjo, google street view rzadzi, wiem dokladnie co do metra gdzie pojade i bede mieszkal przez pewien czas. Mile wrazenia, usmiech na twarzy nie jest czasty u mnie ostatnio wiec sie cieszylem ze sie cieszylem z czegos w koncu. Satysfakcja jest tez ofkorz obecna w sensie pracy - cieszy mnie w 90% to co robie, zajebiscie ze nie jestem od nikogo zalezny juz od dluzszego czasu i moge sam na siebie zarabiac. To daje swoisty tytul znanego utworu rolingstonesow pod katem psychicznym. Tego czego brakuje to jej, tej najblizszej mi kobiety, dzieki ktorej sens pracy nie konczy sie na zarabianiu pieniedzy - ale na wspolnym, niczym nie ograniczonym spelnianiu marzen.. No nic, 7:45 dziendobry powie mi timbaland w jego szlagierowym utworze podpietym pod budzik. Wczoraj byl dzien niewychodzenia z lozka, zjebalem go tak mysle bo siedzialem w pracy. Milej srody.