wtorek, 29 stycznia 2013

Walczę jak godzilla z mechagodzillą, żyję chwilą, daleko za ósmą milą...

Ale parkiet jest gorący a My w środku kotku,
chcę zlizywać Ci z pępka Baccardi,
napięcie rośnie kiedy przygryzasz wargi,
to flirt bez słów w tym całe piękno,
jak stopa i clap, tworzymy jedno tempo,
wprowadza nas w trans bliskość ciał,
zaopiekuj się nawet gdy nie będę chciał...


Parkuje auto idę po prostu na spacer
miasto nocą kiedy niebo wciąż płacze
chce kupić cole 250 gram rudej
taki plan w tej chwili mam
w powietrzu coś wisi ja głowę mam spokojną
myślę o ludziach co oddali życie za moją wolność
za ból który minął za chwałę która wciąż żyje
siądę na ławce i się napiję a Ty? 


Jeśli ktoś może powiedzieć, że coś ogarnął w życiu, to niechętnie bo jasne ze mozna zrobic wiecej ale mogę przyznać, że zrobiłem dużo z tego co chciałem w 2012... Zobaczylem sie z ojcem, wygladal jak wrak, nawet go nie poznalem na poczatku.. Bardzo sie cieszyl ze przyjechalem go odwiedzic. Zona wziela rozwod zaraz po jego powrocie ze szpitala. Rak wyniszczyl go bardzo, schudl potwornie, stracil sporo zebow, slinianki nie dzialaja, smaku prawie brak. Wygladal jak gollum. Facet ktory ma za soba ponad 250 skokow ze spadochronem, 15 lat w jednostce spcjalnej policji, 20 lat w goprze, a w czerwcu 2012 wszedl na Mont Blanc. Gadalismy ponad 5 godzin, wypilem 4 piwa, zjedlismy jakies dobre placki. Dal mi zegarek. Nie chcialem przyjac go szczerze, ale nie chcialem tez robic mu przykrosci. Staral sie. Wydaje mi sie ze po chorobie rodzina go opuscila. Zona zabrala dom, sam mieszka w gorskiej chatce na zmiane z pracownia. Siostra pomogla mi z lokum - moglem spac u niej w mieszkaniu w Rzeszowie, bardzo milo to wspomnam, czuje sie w jej obecnosci zajebiscie dobrze. Swieta minely szybko. Pan A martwi mnie bo przesadza z alko, mam nadzieje ze to czasowe. Pani J wydaje sie byc szczesliwa ze swoim facetem. Smutno mi czasem, bo zdaza sie nadal ze nie ma z kim pogadac. Nie chce o wszystkim gadac z pania M bo za bardzo cenie nasza przyjazn. Chyba gdyby odeszla z pracy czulbym sie rozbity przez bardzo dlugi czas, a napewno nie chcialbym tam dalej pracowac. Przeczytalem trylogie Greya. Fajnie sie konczy. Tak zeby raz przeczytac to fajna zabawna lekturka. Idealny towarzysz jazdy tramwajem do pracy. Teraz czytam American Psycho. Przejebane motywy. Ale ciekawie jest i widze duze podobienstwa cech Patricka Beatmana ze soba i moimi znajomymi. I mnie to bardzo bawi. Robie sushi czesto. Zrobilem na sylwestra. Poprawia mi humor. Pani N nie wie czego chce, natomiast wie czego ja chce wiec zawsze jakis plus. Pomimo wszystko czesto czuje sie chujowo bo mam niedosyt. Ona nie czuje sie zbyt dobrze, to nie jest zwiazane ze mna tylko z jej doswiadczeniami ale ja obrywam i to nie jest mile. Nie wiem co z tego bedzie. Tym bardziej ze nikogo nie obchodzi czego ja chce. Pije duzo alkoholu, szczegolnie ruda i piwo (ciechan/lwowek/kormoran/amber). Rozplywam sie nad jakoscia i smakiem J&B. Nawet zakretka jest boska. Nowy drink ktory powstal na bazie tektury(whisky z cola) i dotyku wombata (whisky, wodka i mountain dew +lod) - tzw. tektura pod napieciem: whisky + energy drink + cola + duzo lodu). Orzezwiajaco dziala na wieczor wrazen. Jem codziennie salatke z jednej torby salat z biedry, 2 zabki czosnku, sos slodko ostry, sezam, musztarda francuska i dwa sosy - jogurtowo czosnkowy i paprykowo ziolowy (po pol torebki kazdego) + oliwa z oliwek. Smak niesamowity no i stosunkowo lekkie jedzenie na kolacje. W planach mam wyjazd do szkocji, procz tego w gory do schroniska jakiegos poleconego przez ojca, moze z pania N. Sklep chodzi pelna para, mam sie gdzie wyzyc, szef wydaje sie byc happy, a to juz cos. Tancze, 4x w tygodniu. Do tego dojdzie silka, squash i moze tenis + golf. Bardzo bym chcial. Duzo pracy jest mi potrzebne, teraz to wiem ze do zycia poprostu. Bo bez niej pewnie nikt by tego nie przeczytal teraz. Bo nikt by tego nie napisal. Brak mi plazy. Przemykania ukradkiem przed portierka. Zimnego, mocnego wiatru i chodzenia na ukos przez park kolo kosciola. I tej lawki tam na ktorej palilismy niebieskie l&m. Tej naszej radosci nigdy, przenigdy nie zapomne. I wiem ze Ty tez nie. Dobrego wtorku, no i juz w srode syrena sport we Wrocku, pojedziemy zrobic z szefem foty :)