wtorek, 25 września 2012

Jeżeli chcesz mi coś zarzucić, zarzuć mi ręce na szyję..








Bak from france. Niektorzy pytaja jak bylo. Inni czekaja na wpis tutaj i wpadaja od kilku dni sprawdzic czy cos sie zmienilo. Mieszkalem w dzielnicy Jeana Reno i Sarkozego. Zjadlem nalesniki gryczane z kielbasa i pieczonymi jablkami. Szedlem po plazy obladowany a piasek byl tak twardy ze nie zostawialem sladow. Widzialem kilkadziesiat jesli nie kilkaset tysiecy ludzi. Kupilem niebieski ser plesniowy z radoscia. Siedzialem w sadzie pomaranczy popijajac z butelki wode. Rozdarlem ulubione spodnie. Na dworze w czasie lotu bylo -57°C. Jechalem metrem nie wiedzac gdzie chce wysiasc. Dotknalem lufy artyleryjskiej 230mm. Wydawalo mi sie ze do zycia brakuje mi tylko tej jedynej z ktora moge dzielic sie szczesciem. Zabie udka smakuja jak kurczak. Grecy i Rumuni sa najprzyjazniejsza spolecznoscia we Francji. Widok z wiezy eiffla jest ladny ale nie bylo mi mokro. Slimaki smakuja jak ziemia. W wersalu smierdzialo potem z USA i Japonii. Autobusy w Paryzu sa zawsze pelne. Luwru nie da sie zobaczyc w jeden dzien. Francuski kebab smakuje zawsze inaczej. Mili Niemcy w Paryzu jedza obok mnie. Ochroniarze w Paryzu sa zawsze czarni. Pore roku w Paryzu uzaleznia sie od grubosci szalika typowego francuza. Jesli zrobisz zajebisty wzor koszulki ktos w koncu zacznie go podrabiac. Jesli ktos wysyla do ciebie dzis sery plesniowe z Francji to nie wiadomo kiedy dojda. Jesli mieszkasz od niedawna z paryzaninem pomysl o tym ze mogl nie miec dobrych warunkow zycia, moze potrzebuje przytulenia przed snem albo ma inne sposoby. Jesli wstajesz wczesnie to spij juz, do jutra. C.D.N.