sobota, 24 grudnia 2011

Christmas time, gdzie jest swiateczny Bajm, gdzie jest uszek smak, tam swoj urok osiedlic dam.



Zapach buleczek drozdzowych z pieczarkami, przesycany pyszna zupa ogorkowa, do tego moja ryba swiateczna nazywana rekinen cenojadem tj pyszny karp w galarecie, duzo innych przysmakow, pola elizejskie od lintd'a, duzo wyslanych zyczen ale tylko do waznych dla mnie ludzi, bardzo malo checi do funkcjonowania czasem, obciete wlasnorecznie galazki ze srebrnego swierka juz przybrane na stole, ogolnie powinno byc przyjemnie. Pan Jr ma termin ze swoja kobieta na 6 stycznia, mysle ze bedzie w porzadku, znalazl juz prace w krk wiec ogolnie super i bardzo sie ciesze. Ludzie odpisuja, mam wstepnie ugadane ze wybiore sie nad morze w przyszlym roku i spotkam z pania An i jej facetem i musimy cos wypic na zdrowie, strasznie ich lubie i to super ze wszystko jest na dobrej drodze. Mam duzo smutku pomimo wszystko, taka nostalgia co chwile sie pojawia i nie ulatwia niczego. U pana M sie uklada dobrze i to tez jest wazna informacja, cojapacze.com na prostej, choc to dobrze ze w swieta spadly statystyki odwiedzin, ludzie jednak sa normalni i staraja sie cos zrobic zeby miec zycie a nie tylko kotki paczace pacza. Kolejne dni beda bardzo rozne, mam nadzieje ze dzisiejesze prezenty dla rodziny sie spodobaja, staralem sie w tym roku troche bo mi zalezy zeby wszyscy sie cieszyli, mam nadzieje ze troszke bardziej niz ja, ksiazka Steve'a Jobsa w kerfurze stala kusząca, ale moze znajde na necie w pdf. Chcialbym czasem zeby w moim zyciu nie zdazylo sie duzo rzeczy, choc chwile pozniej bije sie w leb bo wtedy nie mial bym szansy na poznanie najwspanialszej kobiety na swiecie, i tylko zostalbym z jakas pusta ciastkarka bez sensu. W gruncie rzeczy teraz jest podobnie, ale zawsze bede mial tylko jedna opcje szczescia i spelnienia - z nia. Pozyczono mi dzis pogody ducha, fajnie powiedziec ale ze dostalem takie zyczenia to juz jest dla mnie duzo. Najwazniejsze przeciez zeby nie byc smutnym w swieta. Szkoda ze tak ciezko to zrealizowac... Po kolacji pewnie cos dopisze. Wesolych kimkolwiek jeetescie. (plagiat tekstu pani tsztsz ale zacny wiec podjebalem do siebie). reszta w nowym poscie.


piątek, 23 grudnia 2011

W bezsensie sens jest jedynym awansem. Brak mi alkoholu.


Sniadania i obiadki, uroki każdej matki, snu czesto ponad miare, nie bawi mnie to juz wcale.. Niektorzy wlasnie wracaja do domu, mam nadzieje ze podroz przebiegnie im w miare milo i dojada wypoczeci, a potem jednak powiedza ze dobrze byc w domu.. Czas spedzony na kompletowaniu prezentow, do tego gotowaniu, paleniu w piecu, rozmowach ze starymi znajomymi po drodze z kerfura, w ktorym to pelno bylo dzis ludzi, masy pomiedzy regalami, korek aut, kupilem smaczne rzeczy i bardzo mnie to cieszy, luz z funduszami poprawia samopoczucie. Ustalona wstepnie data spotkania w szerssym gronie z rodzina, data kolacji przy choince tez, cierpliwosc bedzie wskazana, tak jak i wlasciwe podejscie do domowych obowiazkow, obejrzalem 80 milionow - film o solidarnosci we Wroclawiu i walku ktory zrobila komunistycznemu rzadowi. Film dobry, aktorsko najlepiej zagral szef sb, a biorac pod uwage ze reszta byla troszke biedna jednak to tylko 6,5/10. Zamosc cieszy i przygnebia, bilet normalny na autobus ktry moze przyjedzie kosztuje 2,60zl. Klimat kolo domu, snieg i znajomi - bezcenne. Ciesze sie ze mialem okazje zobaczyc i pogadac z ludzmi ktorych lubie juz na samym poczatku powrotu. Slucham ktorys juz dzien soundtracku z Gossip Girl sezon2 na zmiane z soundtrackami z kolejnych 4 sezonow Californication. Sa naprawde dobre, fajne odskocznie od standardow last christmas w radiu. Mama zadowolona ze jestem, ja chyba mniej, jakos nie mam wielkiej checi do okazywania uczuc, nie wiem, czasem mysle ze bardzo zle od jakiegos czasu mi to wychodzi, mam chyba uraz. Brak mi rozmow i jej glosu, tego szelmowskiego usmiechu ktory miala taki wyjatkowy ze sie w brzuchu robilo jakos inaczej i ciarki przechodzily, do dzis jak to przypominam sobie tak mam.. Nigdy zadna inna nie wywarla takiego wrazenia, i tak bardzo nie zostala, tak na zawsze nie zostala w moim sercu. Ma w nim dom, pietrowy, okna z wykuszami i bordowe obicia kanapy. Piekny prysznic i wielka wanne na srodku salonu nazywanego lazienka. Jest wszystko czego chciala, zawsze bedzie. Tylko dla niej, takie wyjatkowe bo tylko ona counts. Chcialbym miec ten dom, z tym wszystkim taki normalny, miec do kogo wracac z pracy i czuc sie szczesliwym, nawet czekajac po pracy na nia z obiadem. Nie wiem czemu mi tak bardzo zalezy, pewnie jestem glupi i nierealnie mysle. A moze stracilem swoja szanse juz na szczesliwe zycie. Nie wiem, ale to wspaniale ze sa swieta, mozna rozstrzasac swoje chore przemyslenia, poplakac bo i tak nikt nie widzi, poczuc sie bezuzyteczny i wrocic po swietach do wro zeby samemu w gronie krzesla i lozka spedzic sylwestra. Zawsze mialem marzenia, nie wiem czemu tak sie z dnia na dzien zmieniaja. Trace nadzieje pomimo ze nawet w ostatnim tchnieniu, nawet gdy bede mial 90 lat bede wiedzial do kogo nalezy moje serce. Slysze solowke "Chicago Stone Lightning" w utworze "Need a little woman", brak slow, bardzo pieka mnie oczy, same z siebie czasem. Noc juz trwa od dawna, dochodzi 2ga, nie chce budzic wiec nie napisze, jutro tez jest dzien. Taki jak inne, moze lepszy bedzie, zalezy czy bedzie, ale nie ode mnie. Najgorsse ze kazdy zazwyczaj od kogos innego. Tak u mnie juz jest..


czwartek, 22 grudnia 2011

Gdzie oni są gdzie oni są, zabrakło ich zabrakło ich

Mowa o MZK. Zamojskie autobusy.. Wiem wymagam duzo.. No i przyzwyczajenie do komunikacji miejskiej Wroclawia na pewno nie ulatwia wielu spraw. Zamosc to miasto dziwne, w ttm samym czasie sklepy typu "galeria alkoholi" z dostawa wodki gratis pod dany adres w miescie i autobusy jezdzace zupelnie inaczej niz na rozkladzie, do tego rzadziej niz na godzine, a gdy masz w siatkach ciezkie zakupy przehadzka do domu 2,5 km nie jest najmilsza przehadzka.. Odpoczywam niby, wczoraj gdy tylkl wysiadlem z pkp w zmc spotkalem pana Z - czlowieka z ktorym w 2001 roku zjezdzilem caly St.Petersburg w zdezelowanym polonezie atu plus. Pan Z wygladal jak zwykle - prawie 60 wiosen i doswiadczona przez los i alko twarz nadal byla powodem do mojego usmiechu. Wspanialy zyczliwy czlowiek, malo takich na swiecie jezzcze jest. Czekal na syna ktory wracal z rzeszowa chyba na swieta. Pozegnalem sie i poszedlem na taksowki.. Chodze chodze a tu ze 4 moze max i wszystkie juz zajete.. Az zagadalem do jednego z kierowcow co to ma byc ze zadnej taxy wiecej nie widac.. Mowil ze zaraz przyjada.. No nic, stoje sobie i czekam, pelno ludzi z bagazami pakuje sie do aut rodziny, slychac co chwile cmokniecia matek i ojcow w policzki pociech na powitanie, rozgladam sie a tu siemano slysze i przed soba widze brata - pana A a zaraz za nim drugiego - pana H. I mowia ze moja siostra pani K tez wraca tym transportem i przyjechali po nia, pan A prowadzi, pan H juz zrobiony ladnie, jeszcze jeden kolega tez porobiony, poszli pod szyny i po chwili wrocilismy wszyscy juz z pania K pod lancie kombi pana H. Zapakowalismy sie i jedziemy, mgla jak chuj - 3 m do przodu widac, na termometrze -10 xD. Z pod mojego siedzenia i spod plecow wyciagam jakies butelki - okazuje sie ze to dwie zimne perly. Pan H z gracja mi je otwiera, podaje swej i mej siostrze pani k jedna i mi druga.. Pijemy, leci tekst - A. jedz do piatej strony. No i tak wyszlo, usiedlismy, zamowiono kolejne 5 piw, wypilismy pogadalismy, dwaj goscie wbili obok na dywan na poduszki i siedza, a za nimi gramoli sie calkiem fajna laska. Patrze na dosyc charakterystycznie uksztaltowana pupe owej niewiasty i cos mi swita.. Laska sie odwraca, patrzy na mnie i lool siemaaa Stefan ! Ja sie zaczynam smiac, heh prosze jaki swiat maly - siostra mojego kumpla z dziecinstwa pana MM - pani MgM. Powiedzmy ze kiedys jak mialem 12 lat to byla jedna z niewielu wybitnych lasek w okolicy. No i zaczynamy gadac, cos tam mowimy, moi gadaja sobie cos i sie smieja a tu nagle jedna z poduszek przelatuje od gosci ktorzy przyszli z pania MgM i uderza w butelke na stoliku u nas... Piwo sie wylewa, wszyscy wstaja i zaczynaja sie wyzywac, pan H sobie w kasze nie da dmuchac i jest newralgicznie, tamten pajac ktory rzucil zaczyna sie przystawiac i cos mowi chodz wyjdz chodz do mojego ziomka, a tu wbija ok 40paro letni typ ormianina w skorze z lancuchem a pani MgM do niego - o jestes kochanie, siadaj kolo mnie, mowi i to jest Stefan - moj dobry kolega, witam sie z gosciem a tam dalej kurwia do siebie typy.. Ormianin mowi do swojego "wez ustaw dzieciaka" i typ sie juz wyrywa do mojego brata.. No ale pani MgM usadza wszystkich i probuje lagodzic sytuacje. Potem ustalamy na szybko ze idziemy i wynosimy sie po paru minutach, za nami wychodzi ten pajac od poduszki, cos tam wygaduje od frajerow do naszego typka, nasz sie wkurwil i prawie tamtemu zasadzil strzala, na szczescie rodzielili ich jakos i poszlismy, pozyczylem jeszcze pani MgM dobrych swiat... Heh, wstapilismy jeszcze na chwile pod ten nowy galeryj alko, po perelce, i na wyszynskiego odwiezc naszego typka, zostawilismy go a potem do mnie, wypakowalem sie i pojechali. Mily wieczor. O 3 sie polozylem spac, mocno niezywy, dzis duzo na miescie zalatwiania, zakupy i wkurw na komunikacje. Kubki wyslane, jutro beda sie cieszyc ludzie pewnie, pan M i pan T juz dzis :) dobre jedzenie i domowa atnosfera w miare milo mi sluzy, mysle wciaz o niej, chcialbym z nia spedzac czas i czulbym sie jak i ona duzo lepiej. Wieczor pod znakiem paczki z winem z Nicei od wujka D w ramach podziekowania za pomoc mojej ciotce z telefonem. Wypijemy je na swiateczny obiad u siostry mojej mamy. Fajnie poki co jest, zimno w domu ale sie pali w piecu i to pomaga. Na dworze bialo, ogolnie chyba pozytywnie. Na koniec fotki kociecia z podrozy, jak wygladal na poczatku i pozniejszy sen w formie chleba z rekami trzymanymi w rece czlowieka. Lubie koty, te male najbardziej. Milego piatku, ostatnie prezenty bede ogarniac, mam nadzieje ze wszystkim sie spodobaja.


środa, 21 grudnia 2011

Jade i jest smieszno dziwnie


Bardzo duzo ludzi, choc we Wro poczatkowo bylo malo, o 13:40 juz 32% baterii tylko, czytanie rssow i gazet nie ulatwia zycia akumulatora.. Motyw z dodatkowa bateria napomnkniety swojego czasu przez pana M staje sie realna potrzeba.. Ale czy warto :p roznorodnosc pasazerow, do tego kot w pojemniku z kratka swiezutki z krakowa, sypie za oknem, mily pan tez do zmc jedzie i pewnie bedzie git, mialem przyjemnosc poznac pewnego dziadka ktory fotografowal Europe przez kilkadziesiat lat, ostatnio na swojej wystawie na otwarcie noweggo centrum eurpejskiego we wro dostak glowna nagrode za caloksztalt od zdrojewskiego kulturalnego ministra. Mam nadzieje ze podroz nie bedzie sie dluzyc, choc dopiero jest 15:30. Eh. W domu beda jutro buleczki drozdzowe z pieczarkami, mmm.. Uwielbiam. Pewnie cos dopisze po nocy juz..

Droga przez ciernie, a nie róże Może odwrotność porośnięta kurzem



Niestety. A moze i stety. A wiec podroz, sprawy zalatwione wydaje sie w pracy, wiekszosc ludzi pozegnana, malo ludzi zainteresowanych moim losem, znow losowanie kubko poborcow na cojapacze.com, mam nadzieje ze teraz juz wiekszosc wypali. Duzo nie do konca pewnych sytuacji mnie czeka, to powoduje ze czuje sie bardzo nieswojo, martwie sie o wszystko i na dodatek zaczelo sypac w zmc, we wro nagle sie zrobilo -4, ogolnie pewnie drogowcy wszyscy zaskoczeni, dzis smiechowa sytuacja - moja mama wraca do zmc z krosna, na tej samej trasie slysze w radiu - wypadek zdezyl sie ciezarowy z busem z uposledzonymi ludzmi, a tu nagle wypala pan P z nienacka zupelnie powaznie pyta - "a tam kierowca tez byl uposledzony?" heh lalismy dobre 10 min.. Mam brak wielu takich prostych rzeczy - radosci, milosci i spokoju wewnetrznego.. Niepewnosc wszystkiego w okol nastawia mnie negatywnie do wyjazdu, plus teoretycznie dobrego miejsca w pociagu jest taki sobie w gruncie rzeczy. Dwa plusy - buty przyszly i sa swietne, a poza nimi kubki ktore tez sa super, wyszly idealnie zgodnie z projektem, moze minimalnie ciemniejsze niz sie spodziewalem ale ogolnie kolory ekstra, mysle ze wszyscy beda z nich zadowoleni. Plan koszulek jest coraz blizszy, fajnie jesli sie powiedzie, okaze sie w polowie stycznia pewnie, duzo sie bedzie wtedy zmieniac, wyniesiemy sie do wilkszyna i wiele rzeczy sie utrudni. Pewnie w trakcie jazdy bede cos pisal wiec na tym koniec, nowy temat juz pewnie ok 10 jak rusze i troszke sie oddale od wroclandii. Wyobrazam sobie ja wciaz, strasznie czasem mi jest zle gdy wszystko sie sprzeniewierza i jeszcze mysl o zyciu bez niej, juz tak dlugo, tak bardzo dlugo, nie chce tak zyc, to nie powinno byc tak, bede o to walczyl. Dobrego poranka i dnia srodowego...





wtorek, 20 grudnia 2011

Tam nie pada, tu nie pada, wiec nie zaczynaj mi o sniegu pierdolic


Rozwalone zycia roznych ludzi nie robia juz na mnie zadnego wrazenia. Wystarczy ze popatrze na swoje i swoich bliskich. Lubić nie lubić, uwierzyć, nie wierzyć, tesknic bardzo, tak bardzo jak za niczym innym, nikim, niczym, bardziej niz wszystkim. dylematy, brak chęci istnienia, wszystko sie psuje, santogold rozpierdala po raz kolejny, leci lights out i kuwa miazga milion. Myslenie o przyszlosci pozbawia mnie czesto resztek dobrego samopoczucia, rozsadku i uwielbienia siebie i pracy, tego akurat mam najmniej wiec jak wogole mi to wygasa to nawet sie wkurwic nie moge bo i tak chuja to da. Wszystkiemu i tak sa winni Niemcy. Temu ze nie ma sniegu, temu ze jedni rzygaja po katach od dwu dni, a i temu ze inni nie moga ustawic sobie faviconki na swoim blogu i nawet ja jestem dla nich tylko koniem. Cierpie. Pada, moj pysk wkurwia bo nie zawsze jest idealny i ostatnio wyglada gorzej.. Zadziwila mnie znow euforia z cojapacze, zdaje mi sie ze do lutego wyrobie tysiaka fanow, moj pierwszy tysiac. Heh nie moge doczekac sie kubkow, dzis beda, nikt nie odpisal w sprawie butow i bardzo mnie to martwi, bez nich byloby chujowo. Mysle ze musze cos porobic nowego czasem, na blog tematyczny o sprzecie nie mam jeszcze czasu, ludzie by sie znalezli pewnie, gorzej z moim wlasnym czasem, chociaz jak to mowi James White z signalnoise "jesli odmawiasz komus mowiac ze nie masz na to czasu to znaczy ze sie opierdalasz!" i to jest prawda, ale no powiedzmy serio juz nie wyrabiam, robota w pracy wykancza, wracam zjebany, przez droge do domu skrobne cos i poczytam, po 12 codziennie pisze tutaj, czasem koncze pisac o 3 czy cos.. Wiem ze to nie zdrowe ale pierdole was serdecznie, wole to niz sie najebywac do zgonu co drugi wieczor, chociaz moze takim zachowaniem ograniczam sobie sciezki zyciowego spelnienia, jakiejs niewyzytej malolaty ktora mnie doszczetnie wyssie, itd. Ale problem w tym ze nie tyle tego nie chce, ja tego kolokwialnie mowiac nie szukam.. Jakis czas temu stwierdzilem ze wole miec oparcie w kobiecie na ktorej mi zalezy jednoczesnie bedac dla niej ostoja pozytywnego nastawienia do ktorej moze zawsze przyjsc i wszystko bedzie dobrze - to jest najwazniejsze a jak gratis jest dobry seks i rozumiemy nasze wzajemne potrzeby to zwiazek sie implikuje. W glosnikach leca kawalki z gossip girl soundtrack z sezonu 2, 70% jest zajebista. Yeah, jest 0:30 i przyszedl mail od siodemki - pana paczka z bydgoszczy leci. Heh, czyli buty jada :p dzien zaczyna sie wysmienicie. Slysze The Pierces. Ja jebie jakie karatorki nieziemskie hah.. Czasem mysle ze to ze pisze jest takie idealne, motyw ksiazki odchodzi w przyszlosc, ciagle wije sie gdzies scenariusz, duzo czytalem juz o tym jak taki napisac, musze zamienic troszke slow z siostra, ona sie zna lepiej, w koncu skonczyla ten polski i moze pracowac w macu z dyplomem a to o czyms swiadczy. Rozmawialem sobie milo z pania T, chyba juz chwile minelo od oststniego razu, no i widze ze nie tylko ja z planow na sylwestra pewny jestem tylko daty.. Dlaczego taboret ma depresje? Bo nie ma oparcia, ja mam czasem tylko chujowe oparcie, heh musze sobie zalatwic fotel, lepszy niz krzeslo przytargane za 30zl z tych pieknych blokow z losiem namalowanym ktorymi tak sie jaral swojego czasu nieoceniony propagator dobrego wydania kultury powszechnej znany juz teraz kazdemu dzieciakowi w kapturze - Pan L.U.C. Krzeslo ma wydzwiek juz sentymentalny, ale powiedzmy sobie szczerze, teraz to wiecej leze na lozku i pisze na sgs2 lub siedze na lozku a na krzesle stoi talerz.. Innymi slowy nie spelnia swojen funkcji. Rozmawiam sobie z dziwnymi ludzmi czasem, m.in. Z wybitnym panem T zapoznanym dzieki panowi M, kurde jak sobie przypomne nasza pierwsza rozmowe i jego tekst "bo ja umiem tylko pisac pierdoly" hah i zaswiecila mi lampka - ciebie szukam zioom. To jest wspaniale ze jednak czasem przez bardzo bliskich i dobrych ludzi poznajesz innych rownie fajnych, mam czasem szczescie chyba. W pracy wczoraj dzialo sie malo, wiecej pieprzenia o byle czym, rozmawialem z panem Krb - szacownym wlascicielem ziemskim jak to sie kiedys okreslalo pieknie - dlatego dzis zaczynam od 6:50 zycie i bede pracowac od 8:30. Moze bedzie git, mam nadzieje ze projekt bedzie prosty jak laska, bo przed 11 trzeba bedzie oddac oll do druku. Lubie robic zdjecia w tej takiej dziwnej scenerii - low light, wydobywa sie szczegoly ktorych widzenia oczekuje i chce. Dzieki kanapkom z serem i ogonowka oraz jablkom dni w pracy mijaja milej, gratis duzo kawy, musze kupic fajki rano zeby miec na swieta dobre smakowe heh, szkoda ze zippo winstonowa nie przyszla jszzxze, pewnie dojdzie jak juz pojade w srode.. Przyszly weekend bedzie dziwny, troche mnie martwi ale to dlatego ze lubie zrobic sobie plan a teraz to no chuja nie da sie nic ustalic, bo zycie jest nieprzewidywalne, tak jak niemieckie korzenie naszych politykow, nigdy nie wiesz czyj dziadek walczyl heh :p udanego wtorku, ze zdrowym brzuszkiem i pogoda ducha, tak, do ciebie to jest, bo zawsze o tobie mysle i chce dbac, tylko nie zawsze mi wolno. Eh. Nie umiem czasem zasnac, bo wiem ze obudze sie i bede sam, choc myslami zawsze z nia.

i ten motyw z Grindhouse'a rządzi. Laska też. :)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Czasem mam akcję, patrzę za okno a tam deszcz pada i ulice mokną


Zycie toczy sie jak zwykle, chociaz czasami chcialbym od niego duzo wiecej, slucham teraz nneki, flac@m4a, podoba mi sie to co slysze. Mysle o tym jak bedzie w domu, czego nie ma, czego mi brakuje, co chcialbym jeszcze uslyszec, od kogo, kogo zobaczyc, kogo przytulic, komu powiedziec ze go lubie, komu ze ja kocham. Blood is rushing. Popoludniu byl mecz, Juve wygralo, znow, sa niepokonani w tym sezonie jako jedyni w calej lidze, wiedzialem ze to sie w koncu stanie, jestem z nich dumny, sa wspaniali, kupilem wczesniej tego dnia lomze export, piwo bardzo mi smakuje czasem, czuje po tym pierwszym lyku taki spokoj ogarniajacy wnetrze.. brakuje mi alkoholu, moze cos wypijemy z Panem A i pania Jo w zmc, czasem tylko Juventus swoja gra poprawia mi humor, nneka powoduje ze troche chce mi sie wyc. Pewnie dlatego ze tak osobiscie odczuwam te kawalki, teksty itd. Ciemny pokoj, malutkie swiatelka w oddali, czerwone, biale i dwa zoltozielone. Czasem mysle ze kupie sobie ten jej zapach, te perfumy i bede wciagal przed snem, taki rodzaj uzywki. Ale to nie to samo i nie pachnie tak jak na niej, jak na mojej koszulce ktora miala na sobie gdy spala. Bardzo zaluje ze nie dalem jej tej szarej bluzy, wygladala w niej tak slicznie. Wychodze czasem z pokoju, podroczyc sie w kuchni z pania J, czasami wygrywam, zrobilem zdjecie garnka ktory umyla, mowila ze fajnie. Jezu ale strasznie mi brakuje tej psychicznej atmosfery jakiejs takiej, tego ze rozmawiam z nia o bezsensach, o rzeczach i osobach ktore sa bardzo nierealne albo niedorzeczne, np rozne zwierzeta. Brytyjczycy szczegolnie mlodzi mowia na takie cos jednoczesnie gdy im sie podoba to " mental ". Uwielbialem do niej mowic okreslajac ja jako taka mala osobe np slowika. To byla taka moja proba gloryfikacji jej niezwyklosci, tak to umialem tylko zrobic, slowiki sa takie delikatne, piekne i maja takie malutkie pyszczki.. I szybko lataja ale ich spiew zostaje w nas. Bo tak niezwykle pieknie to robia.. Buty kupione. Dlugo zwlekałem ale jednak stanelo na kolorze. We wtorek pewnie będą. Napisał gość od kubków do konkursu, wyślą w poniedziałek więc bedzie mega fun we wtorek..



Obejrzalem "Inbetweeners", fulm w gruncie rzeczy dobry (7/10) no i w nim urzekła mnie ta pani.. Lydia Rose Bewley. Rocznik 85 bodajże, chyba siostra jakiegos gościa z Twilightu. Laska jest mega. Wygląd, aparycja, wszystko. Fajnie popatrzeć.





na koniec cos co spodoba sie tej najfajniejszej która tak uwielbia Roberta, ona wie ze wiem.

W glosnikach ostatnio RuTrip, na zmiane z wybitną Molestą. 
mowia dokladnie to co tyle razy chce sam powirdziec.. 

" I tak siedzę sam a za oknem moknie Praga
to jest ten moment by ze sobą porozmawiać
tysiąc myśli, wątków, w głowie bałagan
czasem myślę, że nie zdążę i tego nie poukładam
ej, nie chcę już odkładać do jutra
a codzienność stawia pod ścianą i krzyczy zrób tak
czasem czuję, że trzyma mnie w szponach
wtedy chciałbym mieć siłę, być ponad
jak mnie widzi świat to bez znaczenia
gdy bardziej niż opinii boję się sumienia
i teraz gdy stoję z nim w oko w oko
wiem, nie ucieknę, bo nie ma dokąd
zbieram resztki uczuć, tyle ich zostało
i ponoszę klęskę chcąc je złożyć w całość
przegrywam dziś lecz nie minie sto dni
wrócę tu i wygram by to sobie udowodnić "

niedziela, 18 grudnia 2011

Beton zabija w nas co najcenniejsze Potrzeby żeby komuś oddać nasze serce


Bardzo ładnie, ja zapozuję. Rano telefon od pani z firmy modelingowej z pomyslem kolejnym jak zapchac swiecacym gownen jej strone. Nie ma jsk sie w sobote wyspac kuwa.. Spokojny dzien jednak, obiadowa pizza, w wiekszosci odpoczynek i szukanie nowych butow i ubran na alegro. Troszke soszialu z sasiadkami zza sciany, jak zwykle jade z grubej rury, klne perfidnie, ciagle sugeruje rozne rzeczy, bez przerwy aluzje, poza tym staram sie byc oczywiscie dla nich chamski. No i znudzony. I co otrzymuje w zamian ? "Choc mi pomoz tu i tu, a i sciagnij mi czarnego labedzia i powrot kroola, prooosze.. " Po 10 mon okazalo sie se chodzilo o "King's speech" a nie trzecia czesc sagi z pierscieniem w domysle.. Ale coz zrobic, kolezanka Ao nigdy euforyczna inteligencja nie grzeszyla.. Mam nadzieje ze beatsy doktora dre ktore zakupi pan M beda zajebiste, fajnie byloby ich w domu posluchac :p tymczasem molesta i wwo w glosnikach na zmiane z club anthems 2010 by ministry of sound, duzo herbaty, myslenie o swietach. Buty w zasadzie wybrane juz, niestety nie zawsze uda sie dogodzic wszystkim zmyslom, wiec bedzie bardziej slisko ale wyglad wspanialy i cieplo jak na zimowe buty przystalo zostanie zachowane. A szczegolnie moj ukochany limonkowy kolor. Chcialbym bardzo poglaskac kota Bazyla, tesknie za nim i cala rodzina ktora go glaszcze tam w zmc.. Probuje ogarnac sprawe spotkania z pania K lacznie z pania J w okolicy swiat, tak zeby pogadac itp, trzeba trzymac kontakt z rodzina. Pozyczylem dzis zszywacz od pani Ao i zszylem miejscowke z biletem i paragonem zakupu, mysle ze to byl swietny interes - 2 zszywki za jedno dziekuje.. Jebany awans ;p jaram sie aparatem w telefonie, pierwszy raz w zyciu mam wlasny aparat... Niesamowite uczucie. Troszke mialkie tak z daleka ale dla mnie to bardzo wazny etap. Milej niedzieli, moze nie bedzie nad morzem przykro wiac az tak i padac, wtedy pewnie niektorzy poczuja sie lepiej. Bardzo teksnie, codziennie. Czasem mysle ze bez przerwy. To bardzo boli.