niedziela, 25 marca 2012

I jestem coraz bliżej tętna, i jestem coraz bliżej sedna...


Od piątku wieczorem fajny, choć bardzo krótki weekend. Radość w oczach na mój widok. Dobra kolacja, tym razem grecka mieszanka, plus ryz, plus sos chinski, plus lech. Kolejny raz Broken Flowers. Nie skonczylismy ogladać, heh. Wyczerpująca pozytywnie noc. Upał od 9 rano już,  przepyszne sniadanie z papryczkami nadziewanymi fetą, pastą jajeczną i paprykarzem na cieplych buleczkach + ogorki ostre. Jezu jak ja lubie jesc sniadanie z druga osoba.. To jest kwintesencja poranku.. W zasadzie dziś w niedziele mam taki drugi, dzień bardziej dla odpoczynku od wszystkiego. Nowy sezon Ugly Americans. O 20:45 Juve wygra z Interem. Mam nadzieje, że dużą różnicą bramek. Szkoda ze obejrze sam bo pan M idzie wieczorem na Jaimiego Woona, ale cieszy sie juz od paru dni, no i w koncu sie doczekał :) Wrocilem w sobote późno wiec nie bylo sil by jechac na impreze pracową, choc grilla żal bardzo.. Przyszly tydzień z nowymi wymyslami w pracy, miejmy nadzieje ze mniej wyniszczajacymi psychicznie niz ostatnio.. Pan P zostaje tydzien dluzej, fajnie ze bedzie jednak czas zeby sie z nim pozegnac. Dobrego poniedzialku, nad morzem tez ladna pogoda byla slyszalem. Tego wiatru co tam tak wieje zawsze bedzie jednak brak..



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz