poniedziałek, 13 stycznia 2014

If you like your coffee hot, let me be your coffee pot.


Depeche Mode. Kings of Leon. Alt+J. Burial. Arctic Monkeys. Lubie ich słuchać teraz. Bardzo czasem zle jest gdy słysze kingsow, szczegolnie use somebody i closer bo zwróciłem na nich uwagę i bardzo polubiłem dzięki pani A. Już byłej. Przed świętami dalismy sobie prezenty, dostała kilka rzeczy ktore bardzo chciała od dawna (m.in. czapkę na narty, ogrzewacze do rąk i koszulkę z jej psem w formie plakatu filmowego) i była zachwycona, ja dostałem komplet miseczek do podgrzewania czekolady na gorąco pod swieczką, widziała ze jakoś mnie to nie ujeło i tlumaczyła się że to beznadziejny prezent. Była mi najbliższą osobą i nie potrafiłem powiedzieć nic złego o tym, nadal nie potrafię. Brak mi jej po prostu. Święta mineły w Krośnie. Jak zwykle obraza kilka dni wczesniej na siostre, a ona oczywiście zdziwiona ze nie jade do Zamościa.. nie chce jak w tamtym roku dowiedziec sie w pociągu że cała rodzina wyjezdza na swieta i zostanę sam z mamą w zimnym domu. Tym razem stwierdzilem ze to pierdole. Pojechałem do Krosna, tam było ciepło, ale smutno. Smutno bo już nie rozmawiamy jak kiedyś z Panią A. Myślałem że spotkam się z ojcem, miałem dla niego prezent - koszulkę którą sam mu zrobiłem - z wzorami z Kambodzy w ktorej był na misji w 84 roku. Nie przyjechał całe święta, był z rodziną. Tą drugą. Koszulka została, ma ją podobno odebrac jak bedzie w polowie stycznia w Krosnie. Wrociłem 28 wieczorem do domu, nie chcialem juz siedziec dluzej bo dostaje korby jak za dlugo przebywam z matka. W przeddzień sylwestra pokłucilismy się z Panią A bo była zła ze chciałem z nią go spędzić. Skończyło się na tym, że rozłączyła się przez tel, co w zasadzie sie nie zdażało. Ona została w domu z psem ktory boi sie wystrzałów, a ja szukałem zeby gdzieś pójść.. Skończyło się na tym że zupełnie przypadkiem zagadałem do kumpla ktorego nie widzialem juz kilka lat a kiedys razem na promocji bylismy sercem i rozumem :) Impreza byla fajna, spoko ludzie, odpadłem ok 1 w nocy i obudzilem sie o 4. Dzięki moim turkusowym skarpetkom poznałem fajną dziewczyne ktora sie nimi i mną zajarała jak czarny udkami z kfc - panią M. ale okazalo sie ze ma faceta (ktory wogole wyszedl duzo wczesniej bo sie poklucili bardzo w trakcie imprezy..). Kontakt został ale są razem nadal wiec dupa zimna. Procz niej mam 3 nowych kumpli z Wałbrzycha ktorzy tam byli na imprezie i wracalismy razem na rynek - chcieli wstapic gdzies na kebaba to znalazlem im otwartego 1.01 dobrego :) Ogólnie udany sylwester bez odpałów i to miłe. W pracy duzych zmian nie ma niby, po staremu, duzo zapierdalania i mało wdzięcznosci. Pani M w uk dostała juz umowe  na stałe, fajnie ma, ktoś ją kocha. Po nowym roku zrezygnowałem z tańców z panią A bo bolało mnie w srodku za bardzo jak ją widziałem. Szukam nowej partnerki do tańca, ze słabym rezultatem, zalatwic multisporta tez ciezko, no i zaczałem robic prawko, na szczęscie kurs wazny mam wiec tylko jazdy, ta nowa pojebana teoria i egz. I nadal mało życia w zyciu. Bo nie ma jej.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz