środa, 20 lipca 2011
next day again
Jasne ze jasne, godzina 6:40 slyszysz jak krzycza rozrywane ostrzami wielu kosiarek kwiatki i trawka.. no za..olic sie mozna od tego dzwieku.. A przeciez dopiero o 7:30 wstaje.. Jade sobie teraz C, standardowo, za oknem leje, bog sie zlitowal i walnal sciane wody z gory - dzieki temu wszyscy uciekli z kosiarkami spod mojego domu szybciutko. To cieszylo, tylko ze 10 min potem wychodzilem wiec nie moglem pofetowac wiecej.. Pogoda nie zacheca ale brak netu spowodowal szybkie kladzenie sie wczoraj wiec od 22 juz spalem w zasadzie.. No i pobudka byla sowita.. 5 typa z kosami spalinowymi pod oknem kosi trawke na placu zabaw ktory codziennie oblegaja male dziecii, a propos malych dzieci - ostatnio juz nie sloneczko jest na topie - dzieci upodobaly sobie piszczenie z wrzeszczeniem na raz w ramach rozrywki.. zabojcza dawka, szczegolnie gdy chcesz jeszcze spac w sobote rano albo jak wrocisz z pracy o 19.. Brak wiatrowki doskwiera w te dni. deszcz ustaje, nekka w sluchawkach nadaje rytm i przypomina za duzo troche, 100% gdyby o dziewczynie spiewala.. Leje znow, murderer partysquadu poprawia marleyowym glosem klimat, wysiadam, kolista wita, pa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz